Zamknij

Grzegorz Tomasiewicz podsumowuje pierwszą część rundy wiosennej: Niedosyt? To mało powiedziane

– Myślę, że nie możemy być zadowoleni ze zdobyczy punktowej. Powinna ona być dużo większa i każdy o tym wie – mówi o tegorocznych poczynaniach naszej drużyny Grzegorz Tomasiewicz.

Z powodu przerwy reprezentacyjnej w ten weekend PKO BP Ekstraklasa nie gra. Jest to więc dobry czas na podsumowanie tego, co już za nami. A jesteśmy dokładnie w połowie spotkań zaplanowanych na drugą część sezonu 2020/21. Za nami już osiem meczów (w tym jeden rozegrany z rundy jesiennej), a przed nami dokładnie tyle samo.

Nasz bilans przedstawia się następująco: jedno zwycięstwo (z Podbeskidziem Bielsko-Biała), trzy remisy (ze Śląskiem Wrocław, Wisłą Płock i Cracovią) oraz cztery porażki (z Górnikiem Zabrze, Lechią  Gdańsk, Piastem Gliwice i Wisłą Kraków).

Łącznie wzbogaciliśmy się więc o sześć punktów, co pozwala nam na zajmowanie ostatniej bezpiecznej pozycji. Czy jednak taki wynik rzeczywiście odzwierciedla grę naszego zespołu, czy jednak w drużynie panuje sportowa złość? W końcu w kilku spotkaniach (np. z Lechią Gdańsk) zasłużyliśmy na więcej.

– Myślę, ze nie możemy być zadowoleni ze zdobyczy punktowej, ona powinna być dużo większa i każdy o tym wie – podkreśla Grzegorz Tomasiewicz.

W podobnym tonie wypowiada się również o naszym ostatnim meczu, przeciwko Wiśle Kraków. Po jego golu prowadziliśmy przy Reymonta, ale w ostatnim kwadransie nasi przeciwnicy strzelili nam trzy gole i to oni schodzili z boiska jako zwycięzcy. Nam z kolei pozostał jedynie niedosyt. –  Na pewno niedosyt to jest mało powiedziane. Jesteśmy bardzo źli – podkreśla Grzegorz Tomasiewicz.

– Mecz z Wisłą Kraków był już kolejnym, w którym obejmujemy prowadzenie, a mimo to po 90 minutach schodzimy z boiska pokonani. Punkty były do zdobycia i każdy o tym wie. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby wygrać następne spotkanie – dodaje.

Obecnie trwa przerwa reprezentacyjna, którą nasi zawodnicy wykorzystują na wytężoną pracę. –  Pracujemy bardzo mocno i zrobimy wszystko, żeby nasze miejsce w tabeli poprawiło się – kończy Grzegorz Tomasiewicz.