Zamknij

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Gdy po meczu z Piastem świętował cały Mielec

Z Piastem Gliwice nie mamy bogatej historii spotkań. W sumie w lidze zagraliśmy ze sobą tylko trzynaście razy, z czego zaledwie raz na poziomie ekstraklasy. Są jednak pojedynki, które na kartach mieleckiego klubu zapisały się złotą czcionką. To przede wszystkim historyczny bój z 16 października 1960, po którym cały Mielec świętował pierwszy awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce.

Stal to była drużyna, która dopiero się budowała. Nie posiadała bogatej przedwojennej historii – we wrześniu 1939 roku miała zaledwie kilka miesięcy i nie zdążyła nawet zadebiutować w oficjalnych rozgrywkach.

Na ten debiut przyszedł czas dopiero w drugiej połowie lat 40-tych. Na pierwszy wielki sukces wcale nie trzeba było czekać długo – już w 1955 roku po niezwykle emocjonujących barażach z Bzurą Chodaków, drużyna wywalczyła awans na zaplecze ekstraklasy.

– To było wielkie wydarzenie dla całej piłki nożnej w tej części Polski – wspominał kilka lat temu Zenon Książek – legenda naszego klubu, który wówczas był zawodnikiem Stali, a dwadzieścia lat później zdobywał medale z naszą drużyną już jako trener.

– Cała piłka pierwszo i drugoligowa była na zachód od Wisły. Na wschodzie klubu na tym poziomie nie było. My przełamaliśmy ten impas i jako pierwsza drużyna z tej części Polski awansowaliśmy do drugiej ligi – podkreślał.

Na największy sukces w tamtych latach piłkarze i trenerzy potrzebowali kolejnych pięciu lat. W 1960 roku cały Mielec był już o krok od najwyższej klasy rozgrywkowej. Awans był blisko – ostatnią przeszkodą na tej drodze był Piast Gliwice.

– To była niedziela, gdy wielka feta rozpoczęła się w Mielcu. Sportowe święto zafundowali piłkarze Fabrycznego Klubu Sportowego Stal Mielec, bo tak nazywał się on od trzech lat. Tuż przed 14.00, arbiter spotkania p. Brzeziński zakończył mecz Stali z Piastem Gliwice – opowiada Tomasz Leyko, autor książki „Biało-Niebieska”.

Był to tzw. pojedynek „za 4 punkty”. Przed meczem obydwa zespoły walczące o awans z grupy południowej dzieliły 3 punkty. Remis też dawał awans Stali. Z kolei wygrana Piasta kwestię ekstraklasowej promocji, przesuwała do ostatniej kolejki.

Katowicki Sport podgrzewał nieco atmosferę przed tym meczem, pisząc niezbyt pochlebnie o Stali. W rewanżu kibice chodzili po stadionie prezentując planszę z napisem „Pierwszoligowe pigułki dla redakcji Sportu”. Jedną z gwiazd gliwickiej drużyny był Joachim Krajczy, który już za 4 lata przeniesie się do naszego rywala zza miedzy – Stali Rzeszów.

Stal ten mecz wygrała pewnie 3-0 po dwóch golach Rajmunda Kapuścińskiego i jednym Alfreda Gazdy. Nie było innej możliwości przy wypełnionym po brzegi stadionie przy Solskiego, gdzie od 7 lat grali piłkarze Stali.

– Po ostatnim gwizdku wystrzeliły szampany, fajerwerki, w niebo poszybowały balony z proporczykami, wypuszczono też symboliczne gołębie – możemy przeczytać w książce „Biało-Niebieska”.

– Tak mały Mielec cieszył się wielkiej sportowej nobilitacji jakim była awans na najwyższy, krajowy szczebel piłkarskiej drabiny. Radość była tym większa, że Stal awansowała jako pierwszy klub z województwa rzeszowskiego, które wówczas obejmowało podobny obszar do dzisiejszego podkarpackiego – zaznacza T. Leyko.

Trenerem drużyny był wówczas Antoni Brzeżańczyk – ten sam, który prowadził Stal do awansu do drugiej ligi w 1955 roku. Kilka lat później (1966 rok) objął nawet reprezentację Polski, którą poprowadził w 12 meczach. W 1971 roku świętował mistrzostwo Polski z Górnikiem Zabrze.

Brzeżańczyk pracował także poza granicami naszego kraju. Był trenerem słynnego Feyenoordu Rotterdam oraz Austrii Wiedeń i Iraklisu Saloniki. Zmarł w 1987 roku w wieku 68 lat.

Początek meczu Piast Gliwice – PGE FKS Stal Mielec w niedzielę o godzinie 12:30. Transmisja w Canal+Sport.