Zamknij

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Gol z czterdziestu metrów

Przed meczem z Rakowem Częstochowa przypominamy spotkania, które w historii naszej rywalizacji z tym rywalem mają wartość szczególną. Wracamy więc do meczów ważnych, tych o utrzymanie, a także do tych, w których padały przepiękne bramki. Nawet takie, zdobywane z odległości czterdziestu metrów.

Z Rakowem Częstochowa najczęściej spotykaliśmy się w drugiej lidze. Jednak na przestrzeni ponad pięćdziesięciu lat naszej rywalizacji, za największe zwycięstwo możemy uznać to z sezonu 1965/66.

Była runda wiosenna. – Stal grała w kratkę i widmo degradacji zajrzało jej w oczy, a wtedy z II ligi spadały aż 4 drużyny – opowiada Tomasz Leyko, autor książki „Biało-Niebieska”.

– Nowiny pisały, o tym meczu „stawka większa niż życie”. Sformułowanie to było bardzo na czasie, bo od roku w paśmie teatru TV pojawiały się przedstawienia pod tym właśnie tytułem o losach agenta J-23. Dopiero rok później na ich kanwie zaczął powstawać legendarny serial, który na ekrany telewizorów trafił jesienią 1968 roku.

Mecz z Rakowem odbył się 12 czerwca na 4 kolejki przed końcem. Stadion pękał w szwach. Wcześniej mielczanie wygrali z Uranią 2-1 w… doliczonym czasie gry. Idąc za ciosem mielczanie rozgromili Raków 5-0. Po dwa gole zdobyli Klimza i Pietraszewski, piąte trafienie dołożył Stanisław Stój z rzutu karnego, a drugą linią dowodził już Henryk Kasperczak. Weekend był świetny dla mieleckiego sportu, bo siatkarze wrócili właśnie z Piotrkowa Trybunalskiego z awansem do ekstraklasy. W przerwie meczu z Rakowem było więc oficjalne powitanie drużyny trenera Cibickiego i stos gratulacji.

Piłkarska Stal była na fali wznoszącej, Raków wręcz przeciwnie. – Po tym meczu Raków jeszcze był nad Stalą, ale ostatecznie zakończył sezon z degradacją do III ligi. Stal zapewniła sobie utrzymanie na kolejkę przed końcem – dodaje T. Leyko.

Trzeba wspomnieć też jesienny mecz tych zespołów, rozegrany w październiku. Stal w Częstochowie przegrała pechowo 1-2 tracąc gola w 90. minucie spotkania. Pełne 90 minut zagrał 17-letni wówczas pomocnik Włodzimierz Gąsior.

Co ciekawe, mecz odbył się równolegle z pojedynkiem Polska – Finlandia w ramach eliminacji do MŚ 1966. – Mimo transmisji TV (nie było to wówczas tak oczywiste), frekwencja była niezła, bo telewizor nie był jeszcze przedmiotem powszechnego posiadania. Popularniejsze były radia tranzystorowe z którym przy uchu zasiedli kibice na stadionie pod Jasną Górą. Patrzyli na boisko oglądając przyszłych mistrzów kraju wspomnianego Gąsiora, Eryka Hansela i Ryszarda Rachwała, a zarazem słuchając o wyczynach Lubańskiego, który Finom strzelił 4 gole – przypomina Tomasz Leyko.

Na kolejne mecze obu zespołów musieliśmy czekać dwie dekady. W drugoligowym sezonie 1983/84 w Częstochowie wygrali gospodarze, ale już wiosną, w Mielcu to nasza drużyna triumfowała 4:1.

Po tamtym sezonie znów losy obu drużyn się rozjechały. Na tyle, że na kolejne mecze trzeba było czekać aż do sezonów 1994/95 i 1995/96. Ten drugi był zresztą historyczny dla obu klubów – Stal wówczas żegnała się z ekstraklasą na ćwierć wieku, a Raków zajmował 8.miejsce w lidze.

W 1997 roku Stal Mielec upadła i rozpoczął się trudny okres odbudowy. Dopiero w 2013 roku wróciliśmy na szczebel centralny, a rok później znów spotkaliśmy się z Rakowem Częstochowa.

We wrześniu 2014 roku podejmowaliśmy Raków, bynajmniej nie będąc w dobrym położeniu. Sezon 2014/15 zaczęliśmy na tyle źle, że na początku września z pracą musiał pożegnać się trener Rafał Wójcik. Zastąpił go Janusz Białek, dla którego mecz z Rakowem był trzecim w nowej-starej roli trenera Stali Mielec.

Faworytem byli nasi przeciwnicy, których prowadził późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski – Jerzy Brzęczek. Częstochowianie w przypadku wygranej awansowaliby na drugie miejsce w tabeli i zrównali się punktami z MKS Kluczbork. Gospodarze pokrzyżowali im jednak te plany.

Właściwie zrobił to Kamil Radulj. Nasz wychowanek oddał kapitalny, mierzony strzał z odległości 40.metrów od bramki Rakowa. Po chwili utonął w objęciach kolegów. – Raków w końcówce za wszelką cenę chciał doprowadzić do wyrównania. Przyjezdni nie mieli tego dnia jednak żadnych atutów. Końcówkę zagrali nawet z przewagą jednego zawodnika po tym, jak Sebastian Głaz w trzy minuty ujrzał dwie żółte kartki. To było jednak za mało czasu, aby odmienić losy widowiska – pisały w relacji WP Sportowe Fakty.

– Trzeba się tylko cieszyć. Wyszedł strzał, piękna bramka. Wygrywamy kolejny mecz, drugi z rzędu, teraz trzeba iść za ciosem – powiedział po tamtym meczu Kamil Radulj.

Trener Janusz Białek podczas konferencji prasowej przyznawał, że to dopiero początek wspinaczki Stali, która przed tamtym meczem z Rakowem Częstochowa zajmowała, odległą 14. pozycję: – Mieliśmy szacunek dla Rakowa przed spotkaniem, widać to było szczególnie w pierwszych minutach. Z upływem czasu coraz lepsza gra z rozmachem. Cieszy mnie fakt, że stwarzamy coraz więcej sytuacji podbramkowych. Dzisiaj patrzymy tylko do przodu nie oglądając się do tyłu. Jak widać drużyna zmotywowana, walcząca. Jak konsekwentnie gra, to jest w stanie tą jedną bramkę strzelić więcej od przeciwnika  – komentował trener Białek, dla którego był to trzeci mecz w roli trenera Stali. Z pierwszym zespołem pracował równo dwa lata (2014-2016), a ukoronowaniem był awans do pierwszej ligi wiosną 2016 roku.

Kolejne lata to już dość częste spotkania z Rakowem, z których to my częściej wychodziliśmy zwycięsko. Tak było chociażby w ostatnim meczu z tym rywalem przy Solskiego 1. Wiosną 2019 roku pokonaliśmy Raków 3:1, jeszcze w rozgrywkach Fortuna 1 Ligi. Oby tak samo było dzisiaj wieczorem!

Początek meczu PGE FKS Stal Mielec – Raków Częstochowa w środę (5 maja) o godzinie 19:00. Transmisja w Canal+Sport.

Patronem cyklu “Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” jest Miasto Mielec.