Zamknij

MEDIALNA STAL M: Dobre, bo podkarpackie

Super Nowości – Za nami runda jesienna. Stal Stalowa Wola i Stal Mielec wypadły więcej, niż przyzwoicie. Siarka poniżej możliwości.

Nie ma u nas wielkich pieniędzy, są za to dobrzy trenerzy i piłkarze – oto wniosek płynący po podsumowaniu rundy jesiennej w wykonaniu podkarpackich II-ligowców. Pamiętajmy, że rok 2014 może być jeszcze piękniejszy, bo do rozegrania zostały dwie kolejki z wiosny.

To pierwszy sezon po połączeniu grup zachodniej i wschodniej. Ton miały nadawać kluby Małopolski (Puszcza Niepołomice, Okocimski Brzesko), aspiracji nie ukrywali Mazowszanie (Znicz Pruszków, Legionovia Legionowo), tymczasem to Podkarpacie broni honoru Polski znajdującej się bliżej granic z Białorusią i Ukrainą.

Mielcowi zazdroszczą atmosfery
Rundę jesienną kończył mecz na szczycie Stali Mielec z MKS Kluczbork. Gole nie padły, ale kibice nie narzekali, bo to było spotkanie na poziomie I ligi. Doświadczeni zawodnicy gości zachwycali się otoczką pojedynku. Marcin Nowacki, który ma za sobą 150 występów w ekstraklasie, podkreślał, iż mecze przy światłach i pełnych trybunach to jest to, do czego piłkarze w II lidze tęsknią. – Nie tylko ja zazdroszczę Stali wspaniałej atmosfery – mówił pomocnik drużyny, która traci najmniej goli i przez długi czas znajdowała się na czele tabeli. Drużyny będącej chlubą zaledwie 25-tysięcznego miasteczka na Opolszczyźnie (przez dwa wieki pod panowaniem Prus i Rzeszy Niemieckiej). MKS jest miejskim klubem i z Ratusza otrzymuje ok. 700 tysięcy zł rocznie. O takim wsparciu Stal Mielec może tylko pomarzyć.

Rozwój solidarny
Podkarpackie kluby groszem nie śmierdzą, są jednak coraz lepiej zorganizowane. Przydałaby się jeszcze większa współpraca samych trenerów, jak to się dzieje choćby na Śląsku. Tam następuje wymiana myśli szkoleniowej, ludzie odpowiedzialni za kształt futbolu często się z sobą spotykają. Solidarność i specyficzne więzi międzyludzkie stoją za doskonałym wynikiem Rozwoju Katowice, który jest klubem zakładowo-rodzinnym. Na trybunach przy Kopalni Wujek zjawia się w porywach 500 osób, ale to podopieczni Dietmara Brehmera (jego żona Joanna jest międzynarodowym sędzią piłki ręcznej) są największymi wygranymi pierwszej rundy.

Szampan w Stalowej Woli?
Nasze drużyny poprawiły swoje notowania. Nie będą, jak w poprzednim sezonie, rozpaczliwie bronić się przed spadkiem. Raczej postarają się wykorzystać koniunkturę i zaatakować I ligę. Wiele osób uważa, że latem 2015 roku korki od szampana wystrzelą w Stalowej Woli, która po zmianach we władzach miasta otrzyma zastrzyk gotówki. Szefowie piłkarskiej spółki liczą ponadto na dalszą modernizację stadionu i budynku klubowego w stylu wczesnego Gierka. Tymczasem po sąsiedzku, w Siarce, z niepokojem oczekują dogrywki o fotel prezydenta miasta. Porażka Norberta Mastalerza może oznaczać koniec parasola ochronnego nad klubem i zakręcenie kurka z pieniędzmi. W Siarce wprawdzie nie płaciło się dużo, za to na czas.

Efekt miotły nie zadziałał
Tarnobrzeżanie nie mogą uznać pierwszej części sezonu za udaną. Tłumaczyć ich mogą kontuzje kluczowych zawodników (Dariusz Frankiewicz, Marcin Truszkowski), ale prawdą jest, że w Siarce nie zadziałał efekt nowej miotły. O tym, dlaczego tak się stało, można dyskutować. Fakty są jednak takie, iż trener Tomasz Tułacz wywalczył w pierwszych sześciu meczach 14 punktów, a jego następca Ryszard Kuźma w 11 spotkaniach – 13. Nagle okazało się również, że kibice w Tarnobrzegu nie są z zespołem na dobre i złe. Liczba widzów na stadionie spadła z 2 tysięcy do 500, choć bywało, że piłkarze grali dla garstki ludzi. Z przykrością trzeba odnotować, iż klimat wokół piłki w tym mieście się zmienia. Zapewne nie tylko z powodu słabszej gry zielono-czarno-żółtych.

Do I ligi awansują trzy drużyny. Stal Mielec traci do lidera 4 punkty, Stal Stalowa Wola zaledwie 2. Warto zauważyć, że w obu ekipach nie brakuje ciekawych zawodników, natomiast spora część kibiców chodzi na mecze dla Łukasza Sekulskiego i Kamila Raduljego. Pisaliśmy o nich szerzej we wtorkowym wydaniu Super Nowości. Przypomnijmy jedynie, że wpadli w oko nie tylko dziennikarzom – o najlepszego strzelca II ligi i jednego z najbardziej błyskotliwych środkowych pomocników dopytują się już kluby ekstraklasy.

Tomasz Szeliga

Dobre-bo-podkarpackie

Fot. Bogdan Myśliwiec