Zamknij

Z klubowej kroniki Stali – był taki mecz z Jagiellonią Białystok (cz. 66)

Cel postawiony przed zespołem i debiutującym w roli szkoleniowca pierwszej drużyny, jeszcze w końcówce nieudanego zeszłego sezonu, Włodzimierzem Gąsiorem był jasny – powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej (po dwóch latach przerwy). Stal przed tym meczem była liderem tabeli, z przewagą jednego punktu nad najgroźniejszym rywalem – Hutnikiem z Krakowa. Wyjazd do Jagiellonii, która wtedy plasowała się na najniższym stopniu podium (4 oczka straty do Stali), był ciężkim zadaniem. Mielecki szkoleniowiec zalecił swym podopiecznym ostrożną, lecz ofensywną grę. Pierwsza połowa sobotnich zmagań na stadionie na Nowym Mieście w Białymstoku nie była więc zbyt ciekawa. Gra toczyła się z reguły w środku boiska, zaś żaden z zespołów nie stworzył sobie dobrej okazji do zdobycia choćby jednej bramki.

Po zmianie połów Stalowcy natarli na rywala z większym zaangażowaniem i od razu pod bramką Sowińskiego mocniej się zakotłowało. W 54. minucie mielczanie wywalczyli sobie rzut wolny z boku pola karnego, tuż przy linii końcowej. Po dośrodkowaniu piłki na 5 metr, nie upilnowany przez miejscowych obrońców Marek Lizończyk pokonał miejscowego golkipera. Przeciwnik nie załamał się jednak utratą gola i zdecydował się na śmielsze ataki na bramkę FKS. Nasi gracze niepotrzebnie pozwalali białostoczanom na swobodne rozgrywanie piłki w środku pola, zdecydowanie wkraczając w akcje graczy Jagi dopiero na 35-40 metrów przed własną bramką. Nie pozwoliło to więc gospodarzom na osiągnięcie dogodnych pozycji od oddania strzałów. Wyrównująca bramka padła w 17. minucie tej części gry. Wprowadzony zaledwie 60 sekund wcześniej na murawę Janusz Szugzda w szybkim rajdzie minął kilku naszych zawodników. Następnie dokładnie nagrał piłkę na głowę obrońcy Antoniego Cylwika, który precyzyjnym uderzeniem zmusił wychowanka biało-niebieskich Witka Pazdana do kapitulacji. Żółto-czerwoni mieli jeszcze jedną okazję w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, kiedy to futbolówka po kąśliwym uderzeniu Szugzdy trafiła w słupek, zaś dobijający Tiszkow nie potrafił jej kopnąć do pustej bramki. Stal po stracie punktu (Hutnik Kraków pokonał Włókniarza Pabianice 2-0) spadła na drugą pozycję w tabeli, lecz w ostatecznym rozrachunku to gracze Fabrycznego Klubu Sportowego cieszyli się z powrotu do ekstraklasy. Miejmy nadzieję, że po dwóch ostatnich sromotnych porażkach 0-4 z tym zespołem na wyjeździe, nasz zespół co najmniej powtórzy ten remisowy wynik sprzed blisko 40 lat!

 

20.04.1985 – Białystok, 21. kolejka 2. ligi, Jagiellonia Białystok – FKS PZL-Stal Mielec 1-1 (0-0)

Sędziował: Piotrowski (Warszawa) Widzów: 17.000

Jagiellonia: Sowiński – Mojsa, Gierejkiewicz, Kulesza, Cylwik, Bartnowski, Szulżycki (61 Szugzda), Romaniuk, Tiszkow, Brewczyk (61 Jasiukiewicz), Michalewicz  Trener: R.Karalus

Stal: Pazdan – Skiba, Bedryj, Łukasik, Porębny, Tyburski (90 Śliwowski), Barnak, Urbanek, Lizończyk, Kołosowski (84 Banasik), Wnuk           Trener: W.Gąsior

Bramki: Cylwik (głową) 62 – Lizończyk 54 min.

 

Podsumowując, bilans wszystkich 14 (dom i wyjazd) ekstraklasowych pojedynków Stali z Jagą jest korzystny dla naszego zespołu – 6 zwycięstw Stali, 5 remisów, 3 porażki. Stosunek bramek 26-21 dla FKS. Drugoligowe zmagania to 4 mecze (2 zwycięstwa Stali, 1 remis, 1 porażka; bramki 4-3). W jedynym spotkaniu Pucharu Polski Stal wygrała 2-0.

 

Leszek Śledziona