ODCHODZĄ STALOWCY – Franciszek Smuda
-
- 22.06.1948 Lubomia – †18.08.2024 Kraków
Pozycja na boisku: obrońca, stoper. Wzrost/waga: 182 cm /waga: 75 kg.
Kluby w karierze: Silesia Lubomia (do 1962, zespoły młodzieżowe), Unia Racibórz (62-67, zespoły młodzieżowe i seniorzy), Odra Wodzisław (67-69), Ruch Chorzów (70), Stal Mielec (jesień 70), Piast Gliwice (71-74), Wisła (Vistula) Garfield (USA, 75), Hartford Bicentennials (USA – NASL, 75), Legia Warszawa (75-77), Los Angeles Aztecs (USA – NASL, 78), Oakland Stompers (USA – NASL, 78), San Jose Earthquakes (USA – NASL, 78), SpVgg Fürth (RFN, 80-82), VfR Coburg (RFN, 82).
Trener: VfR Coburg (RFN, 1983), ASV Forth (RFN, 84-87), Eintracht Süd Nürnberg (RFN, 87-88), FC Herzogenaurach (RFN, 88), Altay Izmir (Turcja, 89), Konyaspor (Turcja, 92), FV Wendelstein (Niemcy, 93), Stal Mielec (25.10.1993-16.04.95), Widzew Łódź (95-98), Wisła Kraków (98-99), Legia Warszawa (99-01), Wisła Kraków (01-02), Widzew Łódź (02), Piotrcovia Piotrków Trybunalski (03), Widzew Łódź (03, 04), Omonia Nikozja (Cypr, 04), Odra Wodzisław Śląski (04-05), Zagłębie Lubin (05-06), Lech Poznań (06-09), Zagłębie Lubin (09), Reprezentacja Polski (09-12), Jahn Ratyzbona (Niemcy, 13), Wisła Kraków (13-15), Górnik Łęczna (16-17), Widzew Łódź (17-18), Górnik Łęczna (18-19), Wieczysta Kraków (21-22).
Franciszek Smuda – ślązak, o dość specyficznym charakterze trafił do Mielca tuż po awansie Stali do ekstraklasy jesienią 1970 roku. Przyszedł z chorzowskiego Ruchu, w którym tylko trenował i to właśnie w biało-niebieskiej koszulce zadebiutował (23.08.1970, Stal Rzeszów – Stal Mielec 3-0) w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zdążył rozegrać w mieleckim klubie, na środku obrony, zaledwie 6 meczów w lidze oraz 1 w Pucharze Polski (31.10.1970, ŁKS Łódź – Stal Mielec 2-0), który okazał się jego pożegnaniem z naszym zespołem. Zapamiętany przez kolegów z zespołu jako zawodnik dobrze grający głową, o dobrym odbiorze piłki.
Po trzech latach gry w drugoligowym Piaście Gliwice wyemigrował do USA, gdzie w początkowym okresie oprócz gry w polonijnej Wiśle Garfield, musiał dorabiać na swe utrzymanie pracą fizyczną. Do Polski i to do samej stolicy ściągnął go sam… Andrzej Strejlau. Smuda otrzymał propozycję gry w warszawskiej Legii i z niej skorzystał, zaliczając w niej trzy sezony (76-78, 33 mecze, bez gola). Później znów wyemigrował za ocean, by poprzez grę w trzech różnych klubach tamtejszej NASL (1978 rok) trafić do Republiki Federalnej Niemiec, gdzie w niższych ligach tego kraju w 1982 roku zawiesił piłkarskie buty na kołku.
Byłem zwykłym kopaczem – oceniał sam siebie po latach. Już wtedy ciągnęło go do trenerki, ukończył słynną szkołę trenerską w Kolonii. W kraju naszych zachodnich sąsiadów otrzymał tamtejsze obywatelstwo i początkowo zajął się szkoleniem małych niemieckich klubików. Ponownie z futbolem w pierwszoligowym wydaniu zetknął się w dalekiej Turcji, gdzie prowadził Altay Izmir (1989 rok) i Konyaspor (1992 rok).
Pierwotnie ofertę pracy – Franz – jak nazywano go w naszym kraju dostał w niedalekim… Tarnobrzegu. Jednak to dzięki staraniom działaczy Stali wraz z późniejszym menedżerem naszego klubu Edwardem Sochą udało się także chwilę później namówić niemieckiego sponsora z Norymbergi – Thomasa Mertela do zainwestowania w biało-niebieski klub.
W barwach FKS już od pierwszych zajęć z naszymi piłkarzami, czuć było jego żelazną, niemiecką rękę. Nie brakowało lapsusów językowych, łamanych mieszaną z językiem niemieckim polszczyzną. Czasami nasi futboliści nie potrafili go zrozumieć. Padały m.in. ostre słowa: „Weiter, weiter” czy bardziej komiczne „przyjacioły” i „ful, pul”.
Wraz z pomagającym mu jako drugi trener Janem Złomańczukiem zdyscyplinował zespół, który utrzymał się wiosną 1994 roku w ekstraklasie. Stal w tym czasie zasilona m.in. posiłkami ze Śląska (Bogusław Cygan), Rzeszowa (Paweł Kloc, Rafał Domarski) czy zagranicy (Aleksandr Spiwak) była zespołem dobrze przygotowanym fizycznie do batalii ligowych, a dużego zaangażowania w walkę o piłkę mieleckim graczom nie można było wtedy odmówić. Nowością dla polskich zawodników było z pewnością tzw. rozbieganie, kiedy to po powrotach autokarem nad ranem z dalekich wyjazdów trener Smuda zarządzał piłkarzom kilka okrążeń biegiem w lasku wokół pobliskiego Hotelu Polskiego.
Debiutował (30.10.1993, Polonia Warszawa – Stal Mielec 1-1) i kończył pracę (15.04.1995, Warta Poznań – Stal Mielec 2-0) w naszym klubie spotkaniami na wyjazdach. Przyczyną jego rezygnacji z pracy w Mielcu była ponoć niesportowa postawa części graczy mieleckiej jedenastki w domowym meczu (08.04.1995) z Legią Warszawa (1-2). Ekstraklasowy bilans w mieleckiej Stali jako szkoleniowiec to: 44 mecze (13 zwycięstw, 16 remisów, 15 porażek), bramki 50-52. W Pucharze Polski 3 mecze (2 zwycięstwa, 1 porażka), bramki: 6-3 /karne 5-4/.
Jak więc widać w ciężkich finansowo i kadrowo czasach w naszym klubie jego podopieczni z reguły starali się grać ofensywny futbol, osiągając m.in. efektowne zwycięstwa (Siarka Tarnobrzeg 3-0, Wisła Kraków 4-0, Polonia Warszawa 3-0, Raków Częstochowa 4-0, Ruch Chorzów 4-2), przeplatane czasami także wysokimi porażkami na wyjazdach (Legia Warszawa 0-3, Górnik Zabrze 0-5, Stomil Olsztyn 1-4).
Z Mielca szybko trafił do Widzewa, gdzie osiągnął swe największe sukcesy (dwukrotnie Mistrzostwo Polski 1996 i 1997, Superpuchar Polski 1996, faza grupowa Ligi Mistrzów UEFA 1996/97). Trenując już graczy RTS został szczególnie zapamiętany przez naszych najzagorzalszych fanów z sektora nr 5 (pamiętne obrzucenie go śnieżkami) i wypowiedzianego w ich kierunku zdania – Ty, ja ci zaraz dam ty. Maliny byś tu sadził, ty.
Jego późniejsza szkoleniowa kariera w naszym kraju jest doskonale znana miłośnikom piłki nożnej. Pracował m.in. z Wisłą Kraków (Mistrzostwo Polski 1999, Superpuchar Polski 2001), Lechem Poznań (Puchar Polski 2009), zagranicznymi zespołami Omonia Nikozja (Cypr) i Jahn Ratyzbona (Niemcy). Dostał także szansę pracy z Reprezentacją Polski (2009-12), które jednak zakończyła się nieudanym EURO 2012. Ostatnim jego szkoleniowym przystankiem była Wieczysta Kraków (2021-22). Gdy kilka dni temu gruchnęła wiadomość, że Franciszek Smuda trafił do szpitala, w wyniku nowotworu krwi, nikt się z pewnością nie spodziewał, że już dziś odejdzie z tego świata…
PAMIĘTAMY!
Tekst i zdjęcie:
Leszek Śledziona