Super Nowości – Andreja Prokić miał grać w ekstraklasie, ale nieoczekiwanie wylądował w Mielcu. – Zrobiliśmy dobry interes – cieszy się trener Stali, Janusz Białek.
Wystarczył jeden trening z nowymi kolegami, by Andreja Prokić zaczął zdobywać bramki dla Stali. Po dwóch trafieniach Serba mielczanie pokonali w środę w sparingu 3-0 Siarkę Tarnobrzeg. Szefowie i trenerzy biało-niebieskich zacierają ręce, bo nieoczekiwanie trafił im się prawdziwy skarb.
26-letni Prokić ostatnie dwa sezony spędził w GKS-ie Bełchatów. Nie był tam pierwszoplanową postacią, ale 20 występów w ekstraklasie zaliczył. Od końca czerwca Serb przygotowywał się do sezonu z Górnikiem Łęczna. Kontrakt leżał już na stole, ale gdy PZPN wprowadził limity obcokrajowców spoza Unii Europejskiej (w ekstraklasie może ich być trzech), dla urodzonego w Kragujevacu zawodnika (to tam produkowano auta marki Yugo) zabrakło miejsca.
– Piłkarz został na lodzie, a my skorzystaliśmy z okazji. Mieliśmy szczęście – uśmiecha się trener Stali, Janusz Białek, który podkreśla, że o aklimatyzację i motywację Andrei się nie obawia. – Szybko znaleźliśmy wspólny język. Pomogła obecność Krzyśka Łętochy (II trener Stali – red.), który pracował z Serbem w Stali Rzeszów.
Miły ból głowy
– Została mi tylko druga liga, a jak już druga, to najlepiej blisko Rzeszowa – tak tłumaczył swój wybór Prokić, cytowany przez portal podkarpacielive.pl. Nie bez znaczenia były oczywiście względy osobiste. Żona zawodnika pochodzi z Rzeszowa, a jego ojciec prowadzi w tym mieście interesy. Białek jeszcze nie wie, na jakiej pozycji wystawiać będzie byłego pomocnika GKS-u.
– Ale to miły ból głowy, bo Andreja równie dobrze czuje się na skrzydle, jak i na szpicy – przyznaje opiekun Stali. – Właśnie grając jako napastnik wbił Siarce dwa gole. W Bełchatowie pełnił też czasem rolę środkowego pomocnika, ustawionego tuż za atakującym.
Nieprzychylni Prokicowi dziennikarze i kibice mówią o nim: jeździec bez głowy. Niezależnie od punktu widzenia, największym atutem Serba pozostaje szybkość. – Andreja umieć grać w piłkę. Powinien być sporym wzmocnieniem naszego zespołu – nie ma wątpliwości trener mielczan. Jest jeszcze pytanie o zarobki zawodnika przyzwyczajonego do stawek obowiązujących w ekstraklasie. Wiadomo przecież, że możliwości finansowe Stali są ograniczone. – Nie będzie miał gwiazdorskiego uposażenia, jeśli o to panu chodzi – informuje Białek. Mielczan stać było na roczny kontrakt Prokica, ale nie wiadomo, czy znajdą się pieniądze na obrońcę Michała Bierzałę (grał w środę w sparingu). Wisła Kraków krzyczy sobie sporą sumkę za tzw. wyszkolenie zawodnika. – Mocujemy się z nimi. Może dojdzie do kompromisu – nie wyklucza trener Stali.
Reiman na wylocie
Transfer Prokica to na pewno wydarzenie. Nic nie może się jednak równać ze zbrojeniami GKS-u Tychy. Nowy trener Kamil Kiereś (prowadził Prokica w Bełchatowie) ma za zadanie błyskawiczny powrót na zaplecze ekstraklasy. Nie po to budowano w Tychach najnowocześniejszy stadion na Górnym Śląsku, by tułać się w trzeciej klasie rozgrywkowej. Ofertę „gieksy” przyjęli m.in. Tomasz Górkiewicz z Podbeskidzia Bielsko-Biała i pochodzący z podkarpackiej Pustyni Seweryn Gancarczyk z Górnika Zabrze. Po przegranych barażach o I ligę sporo zmian zaszło również w Rakowie Częstochowa. Klub spod Jasnej Góry podjął kontrowersyjną decyzję, wystawiając na listę transferową kapitana drużyny Wojciecha Reimana. Uzasadnienie jest co najmniej zastanawiające: „Powodem jest niesportowe zachowanie zawodnika oraz brak dalszej chęci do reprezentowania częstochowskiego klubu” – ogłoszono w komunikacie na stronie Rakowa. Rzeszowianin powinien sobie jednak poradzić. Był przecież najlepszymi piłkarzem czerwono-niebieskich. Gorące lato panuje też w Pruszkowie. Wśród 10 nowych graczy znalazł się choćby Przemysław Kita, który mimo młodego wieku (22 lata) wystąpił w 32 meczach ekstraklasy.
Tomasz Szeliga