Po zwycięstwie u siebie ze Zniczem Pruszków, które było pierwszym po powrocie Stali po 19. latach na ten poziom rozgrywkowy w Polsce, mielczanom przyszło zmierzyć się z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Stalowcy odnieśli na wyjeździe drugie zwycięstwo z rzędu, a pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Kamil Radulj, którego trafienie zapewniło mielczanom trzy punkty. Stal wygrała 1:0.
– W pierwszej połowie byliśmy zepchnięci do defensywy, zresztą takie założenie ustaliliśmy. Chcieliśmy spokojnie się przesuwać, „nie wychylając” za bardzo i cierpliwie czekać na to, aż szanse się pojawią. W miarę upływu czasu zrobiło się więcej miejsca na murawie, bo obie drużyny traciły siły. Wykorzystaliśmy to, gdy ruszaliśmy z kontrami. Jedna z takich akcji, która została nieczysto przerwana, zakończyła się odgwizdanym rzutem karnym i w radosnych nastrojach wróciliśmy do Mielca z trzema punktami – skomentował pomocnik Stali Kamil Radulj.
Meczem ze Stalą Mielec oficjalnie zainaugurowano otwarcie obiektu Podbeskidzia. Na trybunach zasiadło blisko dziewięć tysięcy kibiców, ale jak przekonuje Kamil Radulj, mówiąc piłkarskim żargonem, nie związało nóg zawodnikom.
– Staramy się wyłączać w takich chwilach i skupiać jedynie na obszarze, który jest otoczony białymi liniami. Koncentrujemy się na grze w piłkę i na tym, by na murawie stworzyć dobre, piłkarskie widowisko – dodał Kamil Radulj.
W sobotę przyjedzie w Mielcu zamelduje się drużyna Wisły Puławy. Wydaje się, że po takich dwóch wynikach, nie może być innego celu jak tylko zwycięstwo…
– Życzyłbym sobie, żeby ta niemoc, która nas wcześniej dopadła była już za nami i byśmy w kolejnych meczach dokładali dobrą grę i pozytywne wyniki. Mam nadzieję, że to co najgorsze już nie powróci i teraz będzie dużo powodów do radości – zakończył mielecki zawodnik.
PAULINA JANOCHA
CRAZY ABOUT FOOTBALL