Święta Wielkiej Nocy to czas, w którym zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego na moment wracają do swoich domów, spotykają się z bliskimi. Jesteście ciekawi, jak spędzają te święta mieleccy zawodnicy? Czym świętowanie w Polsce różni się od sposobu obchodzenia Wielkanocy na Bałkanach? Zapraszamy do lektury!
Rodzinnie i tradycyjnie
Piotr Głowacki, który pochodzi z Olsztyna potwierdza, że w jego domu spędza się święta bardzo tradycyjnie.
–W Wielką Sobotę idziemy do kościoła ze święconką, w niedzielę całą rodziną wybieramy się na mszę rezurekcyjną. Następnie jemy wspólnie śniadanie. Tak się składa, że mam dwóch braci i każdy z nich ma żonę, swoją rodzinę, więc ciężko jest trochę zebrać wszystkich w jednym miejscu i pogodzić różne plany, ale najczęściej w takich dniach się to udaje. W Wielki Poniedziałek nie może zabraknąć śmigusa dyngusa. W tym roku niestety nie uda się długo pobyć w domu, bo już w środę czeka nas mecz z Sandecją. Terminarz tak się jednak ułożył, że w świąteczny weekend zagramy w Olsztynie, więc akurat będę mógł zostać z bliskimi do poniedziałkowego poranka. Po południu mamy już trening przed meczem z Sandecją, dlatego pojadę do Mielca, by solidnie się przygotować do wymagającego tygodnia – powiedział nasz pomocnik.
Kozunak i bitwa na jajka, czyli Wielkanoc po bułgarsku
Kozunak to słodki chlebek wielkanocny wypiekany na południu Europy m.in. w Bułgarii, który jest nieodłączną częścią świąt Wielkiej Nocy także u naszego zawodnika Alexandara Koleva. Jakie jeszcze tradycje kultywuje Alex i jego rodzina?
– Święta Wielkanocne (nieformalnie „Eggs day”) są od wieków celebrowane przez ortodoksyjnych chrześcijan. Rodziny spotykają się razem, dekorują pisanki, a następnie… organizują bitwę na jajka. Zwycięzcą zostaje ten, którego jajko nie zostanie rozbite, a łączy się to z przekonaniem, że jego rok będzie pełen szczęścia, zdrowia i dobrego nastroju. Wspólnie idziemy również do kościoła, by w pełni celebrować to święto – podkreślił Bułgar.
Rodzinnie na Lubelszczyźnie
Dorian Buczek pochodzi ze wschodniej Polski, a konkretniej z Łukowa. Jak przyznaje jego rodzina od lat kultywuje wszystkie tradycje.
–Święta wyglądają u mnie bardzo podobnie jak w innych domach. Nie brakuje święconki, obowiązkowe jest uczestnictwo we mszy rezurekcyjnej. To jest taki moment, w którym możemy spędzić trochę czasu z naszymi najbliższymi. Niestety nie będziemy mieć wiele czasu na odpoczynek i powrót do domu, bo w poniedziałek zaczynamy przygotowania do środowego meczu z Sandecją Nowy Sącz. W sobotnim meczu ze Stomilem co prawda nie zagram, ale będę bardzo mocno trzymać kciuki za chłopaków – zaznaczył Dorian Buczek.
Powroty do lat dzieciństwa
Arkadiusz Górka również podkreśla, że to nie jest zwyczajny czas w roku. Dlaczego dla młodego zawodnika Stali śniadanie wielkanocne jest momentem wyjątkowym?
– Święta w moim domu również spędzamy tradycyjnie. Zwyczajem, który staramy się podtrzymywać jest na pewno wspólne chodzenie ze święconką w Wielką Sobotę. Śniadanie wielkanocne traktujemy z kolei nie jako zwyczaj, a może nawet bardziej przyjemny obowiązek, bo nikt nie wyobraża sobie innego rozpoczęcia tego wyjątkowego dnia.
Arek nie zapomina również o zwyczaju śmigusa-dygnusa, który jest nieodzowną częścią Lanego Poniedziałku.
– Ostatnio pogoda nie rozpieszczała, jeśli chodzi o drugi dzień. W tym roku również obejdzie się bez tego, bo poniedziałek, to już powrót do treningów i krótkiego mikrocyklu przed meczem z Sandecją, ale kiedyś nie dość, że ten zwyczaj też praktykowałem, to jako dziecko zdarzało się, że bardziej czekało się właśnie na to, niż samo Święto Wielkiej Nocy – śmieje się nasz zawodnik – Na zakończenie wszystkim kibicom Stali Mielec życzę zdrowych, rodzinnych Świąt!