Miało to być spotkanie kolejki w Mielcu i z pewnością na takie miano zasłużyło. Grad goli, nieoczekiwane zwroty akcji, niewykorzystane sytuacje i niedosyt, który pozostał w piłkarzach i kibicach Stali. Zwycięstwo nad drużyną z Górnego Śląska było na wyciągnięcie przysłowiowej ręki. Biało-Niebiescy wprawdzie zaaplikowali katowiczanom trzy gole, jednak błędy popełnione w defensywie skutecznie wykorzystali przyjezdni i mogli cieszyć się z remisu. Podział punktów z pewnością bardziej satysfakcjonuje rywali, którzy przez ponad godzinę grali w osłabieniu personalnym. Stal Mielec zremisowała z GKS Katowice 3:3.
Podopieczni Zbigniewa Smółki rozpoczęli spotkanie od celnego uderzenia Aleksandara Koleva z rzutu wolnego, z którym świetnie poradził sobie Sebastian Nowak. Bramkarz GieKSy z pewnością nie spodziewał się, że już minutę później będzie wyjmował piłkę z siatki. Znajdujący się w polu karnym Aleksandar Kolev najwyżej wyskoczył do piłki i zgrał ją do Szymona Sobczaka, a ten bez zastanowienia huknął w światło bramki! Szybko zdobyty gol wprowadził spokój w szeregach Stali, która spokojnie budowała kolejne akcje i kontrolowała przebieg meczu.
Drużyna gości od 20. minuty grała w osłabieniu, ponieważ czerwoną kartkę otrzymał Oliver Praznovsky. Słowacki piłkarz za bezpardonowe wejście w nogę Szymona Sobczaka został odesłany przez arbitra do szatni. Biało-Niebiescy po upływie 30. minut gry ponownie zaatakowali rywali. Najpierw Kamil Radulj uderzył w kierunku bramki Nowaka, a ten końcówkami palców przeciął tor lotu piłki. Kilkadziesiąt sekund później Krystian Getinger uderzył z półobrotu, ale i tym razem piłka nie znalazła drogi do bramki.
Aktywny w pierwszej połowie Szymon Sobczak po raz kolejny błysnął w 40. minucie, kiedy przejął piłkę w środkowej strefie boiska i zagrał w tempo do Aleksandara Koleva. Bułgarski napastnik wbiegł w pole karne i uderzył wzdłuż bramki, a nadbiegający z drugiej strony Krystian Getinger bez problemów skierował piłkę do pustej bramki. Dwubramkowe prowadzenie Stali po pierwszej połowie było jak najbardziej zasłużone.
Druga część spotkania rozpoczęła się dla naszej drużyny najgorzej jak tylko mogła. Sędzia Paweł Pskit uznał, że Krystian Getinger sfaulował w polu karnym Damiana Garbacika i wskazał na „wapno”. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Tomasz Foszmańczyk i celnym strzałem w sam środek bramki zdobył kontaktowego gola. Katowiczanie w tym okresie gry przeważali na murawie i często zamykali Stal na połowie, choć mieli na placu gry jednego zawodnika mniej.
Niestety w 63. minucie na tablicy wyników pojawił się wynik 2:2. Mierzonym lobem popisał się Andreja Prokić, który zauważył wysuniętego Tomasza Liberę. Co ciekawe asystę przy trafieniu byłego piłkarza Stali zaliczył bramkarz Sebastian Nowak.
W międzyczasie na murawie pojawił się Dorian Buczek, który mógł zostać bohaterem spotkania. Napastnik mieleckiej drużyny na przestrzeni zaledwie trzech minut miał trzy szanse na pokonanie bramkarza rywali, jednak dwukrotnie pomylił się przy uderzeniach głową, a raz nie wykorzystał dobrego zgrania piłki od Aleksandara Koleva.
Biało-Niebiescy wraz z upływem czasu coraz groźniej nacierali na bramkę przyjezdnych. Chęć odkupienia win z początku drugiej połowy meczu była ogromna. Chcieć znaczy móc, co udowodnił Aleksandar Kolev w 71. minucie. Pierwszy strzał naszego snajpera zdołał obronić bramkarz GieKSy, ale poprawka okazała się już skuteczna!
Mielczanie mogli podwyższyć prowadzenie w 78. minucie po strzale Roberta Sulewskiego z rzutu wolnego, ale na przeszkodzie po raz kolejny stanął Sebastian Nowak. Z kolei zespół Jerzego Brzęczka nie zamierzał składać broni, co potwierdził w 79. minucie, kiedy Alan Czerwiński dośrodkował w pole karne, a niepilnowany Adrian Frańczak fatalnie przestrzelił głową z kilku metrów. Drużyna z Katowic dopięła swego w 83. minucie. Błąd popełnił Tomasz Libera, który wypuścił piłkę z rąk, z czego skrzętnie skorzystał Mikołaj Lebedyński doprowadzając do remisu.
Biało-Niebiescy po stracie trzeciego gola ponownie ruszyli do przodu i mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, gdyby nie świetna parada Nowaka. Bramkarz rywali z najwyższym trudem obronił uderzenie głową Krzysztofa Kiercza i uchronił swój zespół od porażki.
Pojedynek z Mielcu, z perspektywy kibica, był dobrym widowiskiem i niezłą reklamą rozgrywek na pierwszoligowym froncie. Patrząc na mecz analitycznym okiem trenera pozytywów jest z pewnością mniej. Reasumując; Stal zgarnęła cenny punkt do swojego niemałego już dorobku, stawiając tym samym kolejny krok do utrzymania w Nice 1 lidze.
Jarosław Głuszko