W sobotni wieczór mielczanie do przerwy prowadzili z katowicką GieKSą 2:0, jednak nie udało się utrzymać zbyt długo tego rezultatu. Co zdaniem Alexa Koleva zadziało się w drużynie, że drugie czterdzieści pięć minut nie wyglądało tak, jak to sobie zaplanowali?
– Przed przerwą mieliśmy dwa gole przewagi nad przeciwnikiem. Gdybyśmy nie stracili koncentracji, nie przegralibyśmy tego meczu. W moich oczach ten remis smakuje jak porażka, bo w drugiej połowie nie zagraliśmy swojej piłki. Wyszliśmy pewni tego, że mamy zwycięstwo w garści i wszyscy widzieliśmy, co się stało później. To jest piłka. Musimy wyciągnąć z tego lekcję i nie dopuścić, by taka sytuacja się powtórzyła – zaznaczył ofensor Stali.
Po raz kolejny na murawie zawodnicy potwierdzili, że nie są gorsi od zespołów z czołówki tabeli, a mimo to znowu nie udało się wyrwać kompletu punktów.
– Przy tylu sytuacjach strzeleckich, jakie mieliśmy wczoraj, normalnie nie przegralibyśmy tego meczu. Mieliśmy 3-4 stuprocentowe szanse, które musieliśmy wykorzystać. Nie udało się. To jest smutne, bo aspirującym do awansu zespołom takim jak Chojniczanka czy właśnie GKS pokazaliśmy, że nie jesteśmy gorsi, a nawet lepsi. Podstawowa zasada w takich meczach brzmi – jeśli nie wykorzystujesz swoich szans, bądź pewien, że przeciwnik to wykorzysta – dodał Bułgar.
Kolejny mecz mielczanie rozegrają w piątek w Pruszkowie.
–To będzie wyjazdowe spotkanie, ale pokażemy swoją dobrą formę. Myślę, że musimy zagrać to, co potrafimy. Jeśli nie będziemy popełniać momentami dziecinnych błędów, jestem przekonany, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Zwycięstwo jest jedyną interesującą nas opcją!
Fot. Marta Badowska