Zamknij

MEDIALNA STAL M: Jestem wrogiem „autobusów”

Super Nowości – Rozmowa z Rafałem Wójcikiem, trenerem Stali Mielec.

36-letni szkoleniowiec w debiucie poprowadził Stal do zwycięstwa nad Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. W sobotę mielczanie złożą wizytę w Radomiu.

– Już pan wie, jak pokonać Radomiaka?
– Wiem, ale plan od realizacji dzielą lata świetlne. No dobrze, powiedzmy, że to jakieś 100 km – jak z Radomia do Warszawy (śmiech).

– Radomiak wiosną zdobył więcej punktów od Stali Mielec. Ostatnio nie przegrywa…
– To trudny rywal. Drużyna ma wiernych kibiców, oni nie pozwolą na fuszerkę nawet w sytuacji, gdy Radomiak nie ma szans na utrzymanie. Gospodarze grać będą na większym luzie. Jak to się zwykło mówić: oni mogą, my musimy zwyciężyć. Wiem jednak, czego się po nich spodziewać. No i mam osobiste rachunki do wyrównania. Będąc trenerem Pogoni Siedlce, zostałem zwolniony po porażce 3-5 z Radomiakiem. A taki to był piękny, angielski mecz (śmiech).

– Jaka jest pana filozofia futbolu?
– Widowisko. Najważniejsze jest widowisko. Wolę wygrać 4-3 niż 1-0. Ustawianie tzw. autobusów mnie nie interesuje. Gdy będą emocje, kibice przyjdą na stadion. Stal to zespół mający potencjał, by tak właśnie grać. Kontynuuję tu pracę, którą wykonywał mój poprzednik, trener Włodzimierz Gąsior.

– Został pan sprowadzony, by pomóc Stali wyjść na prostą, ale nagle – po dymisji trenera Gąsiora – znalazł się na pierwszej linii ognia. Czuje pan ciśnienie, odpowiedzialność za wynik? Dla mieleckiego środowiska spadek byłby katastrofą.
– Presję odczuwam i bardzo mi ona odpowiada. Jestem typem człowieka, który lubi wyzwania. Pod wpływem stresu z reguły podejmuję lepsze decyzje. Powiem więcej: nie toleruję piłkarzy, którzy pękają w meczach o stawkę. Zawodnik musi pokazać klasę właśnie w kluczowych, trudnych momentach. Mistrzów świata z treningów odstawiam na boczny tor.

– Jest pan konfliktowy? W Internecie można było przeczytać wiele różnych historii z okresu, gdy pracował pan w Pogoni Siedlce.
– Jeśli ktoś mnie zatrudnił, to po to, bym samodzielnie podejmował decyzję. Jestem w stanie powiedzieć to do każdego prezesa. Tylko że niektórzy chcieliby rządzić zawsze i wszędzie.

– As Stali, Kamil Radulj, jest zachwycony, że tak emocjonalnie reaguje pan i podczas zajęć, i podczas meczów. W życiu prywatnym też jest pan wulkanem energii czy jednak woli ciszę i spokój?
– Mogę dać panu numer do żony, ją proszę spytać. Ale tak na poważnie: ze mną jest trochę jak z chińskim yin i yang. Raz demon, raz anioł.

– Jest pan na początku swojej zawodowej drogi, więc pytanie o trenerskie wzorce jest chyba uzasadnione.
– Podoba mi się DNA Barcelony. Fascynuje, w jaki sposób Pep Guardiola udoskonalił Bayern, choć po porażce z Realem w Lidze Mistrzów pojawiły się na ten temat dyskusje. Doceniam również wielkość Jose Mourinho, który jest strasznie pomysłowy w odbieraniu rywalom atutów. Świetny styl posiada Carlo Ancelotti. Polskie podwórko? To bez wątpienia sposób pracy Adama Nawałki. Kiedyś byłem też pod wrażeniem Macieja Skorży, ale czar prysł, gdy przyjechałem do niego na staż.

Rozmawiał Tomasz Szeliga

Fot. Kacper Strykowski