Zamknij

“Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Zagłębie było faworytem, ale wygrała Stal

Tylko dwa razy w historii spotkań z Zagłębiem, Stal odniosła zwycięstwo. Miedziowi byli niewygodnym rywalem i nawet w tych lepszych dla nas sezonach, musieliśmy uznać ich wyższość. Tak było chociażby wiosną 1995 roku, gdy nasi najbliżsi rywale przerwali piękną passę mielczan 12 meczów bez porażki. Ale dziś przypominamy tylko zwycięstwa.

Kolekcjonerskie Bilety Wsparcia na mecz z Zagłębiem Lubin są już dostępne! Wspomóż Klub i zdobądź szansę na cenne pamiątki! KLIKNIJ!

W maju 1991 roku, po 25. kolejce spotkań sytuacja Stali była znacznie gorsza, niż obecnie. 15 miejsce, 6 punktów straty do bezpiecznej 14. lokaty i tylko 5 kolejek do końca, a w następnej miał przyjechać lider z Lubina. Jedynym światełkiem w tunelu była sensacyjna i spontaniczna decyzja PZPN-u z marca o powiększeniu I ligi z 16 do 18 drużyn.

– Ustalono wówczas, że dwie ostatnie ekipy z I ligi nie spadną automatycznie, a będą grać w barażach z wiceliderami grup II ligi – przypomina Tomasz Leyko, autor książki „Biało-Niebieska” wydanej z okazji jubileuszu 80-lecia naszego Klubu. – Stal po przeciętnej rundzie wiosennej żyła już właśnie niespodziewanym darem od losu, a właściwie efektem przepychanek działaczy i wojny na górze – dodaje.

Decyzję, dla Stali korzystną, podjęto bez jakichkolwiek analiz i przemyśleń, wniosek zgłoszono podczas posiedzenia zarządu PZPN. Była to kontra do propozycji zarządu aby… zmniejszyć ekstraklasę do 14 drużyn.

– Propozycję powiększenia złożyli przedstawiciele klubów, którzy tę wojenkę wygrali, a prezes PZPN podał się do dymisji. Czy dla piłki klubowej była to dobra decyzja można dyskutować. Skorzystała Stal, która zaczęła odczuwać skutki transformacji ekonomicznej i narastających problemów w WSK Mielec – opowiada T. Leyko.

Był to czas, gdy trener Włodzimierz Gąsior wrócił na ławkę trenerską po krótkiej przerwie. Zastąpił na tym stanowisku jeszcze jesienią Mariana Kosińskiego. Stal w rundzie jesiennej zdobyła tylko 6 punktów. Wiosna była trochę lepsza, bo udało się uciułać 10 „oczek”.

Nic więc dziwnego, że Zagłębie, które wówczas zmierzało po tytuł Mistrza Polski, przyjechało pewne swego i mielecką drużynę zlekceważyło. Przed meczem ze Stalą przewodziło tabeli z trzema punktami przewagi nad wiceliderem.
Do Mielca nasz rywal przyjechał oczywiście w najsilniejszym składzie.

– W bramce mieli prawdziwą ostoję – Jarosława Bakę. W obronie Romualda Kujawę i Stefana Machaja, w drugiej linii Adama Zejera i Janusza Kudybę (dziś komentuje jako ekspert mecze w Polsacie Sport), a w ataku nieodżałowanego Dariusza Marciniaka – wymienia Tomasz Leyko.

Boisko jednak zweryfikowało przedmeczowe przewidywania i zapowiedzi o łatwej wygranej Zagłębia. – Ten lubiński „dream team” prezentował się w Mielcu blado. W przerwie mielczanie pobudzeni przez trenera Gąsiora uwierzyli, że nie taki diabeł straszny – opowiada autor książki „Biało-Niebieska”.

Stal grała świetnie w obronie. Łętocha zupełnie wyeliminował z gry Marciniaka, a Adam Fedoruk skutecznie przeszkadzał Kudybie. Mielczanie w końcu ruszyli nieco odważniej i powinni prowadzić 2-0. Strzał głową Dariusza Sajdaka minimalnie minął światło bramki, a Leszek Jędraszczyk zmarnował kapitalną „setkę” będąc „oko w oko” z Baką.

– W końcu jednak uśmiechnęło się i szczęście do mielczan. Na 8 minut przed końcem Krzysztof Tomanek uderzał z wolnego, piłka odbiła się od Fedoruka zupełnie myląc obrońców, znalazła się pod nogami Jędraszczyka, który nie dał szans bramkarzowi rywali. Lubinianie natarli z furią, ale brakło im czasu i szczęścia do wyrównania – relacjonuje T. Leyko.

Ciekawą anegdotę na temat tego meczu ma również nasz kibic Krzysztof Kornas, który w przesłanych do nas wspomnieniach opisuje konferencję prasową. – Mielczanie utrzymali korzystny wynik do końca meczu i trener Gąsior wchodząc na pomeczową konferencję prasową, widząc zszokowane miny dziennikarzy, zapytał: „Czy panowie są zaskoczeni?”, uśmiechając się przy tym pod nosem z zadowoleniem, jak ze spłatanego figla – opisuje nasz Kibic.

Stal choć zachowała matematyczne szanse na uniknięcie baraży, w kolejnych czterech meczach uciułała punkcik i ostatecznie broniła ligi w dodatkowych pojedynkach. Była lepsza w dwumeczu z Miedzią Legnica, w której rezerwowym był ojciec Damiana Primela.

Drugie zwycięstwo też nie miało dużego ciężaru gatunkowego, ale mielczanie kończyli ten mecz w dużo lepszych nastrojach. W sezonie 1993/94 Stal zapewniła sobie byt na kilka kolejek przed końcem. Mecz z Zagłębiem kończył sezon, dla żadnej z ekip nie miał większego znaczenia.

Dla Franciszka Smudy nie było jednak meczów „mniej ważnych”. Stal pokonała lubinian 1-0 po golu Bogusława Cygana, którego dokładnym podaniem obsłużył Paweł Kloc. W ten sposób w ostatniej kolejce awansowaliśmy z 14 na 11 miejsce wyprzedzając właśnie lubinian, Stal ze Stalowej Woli i Wartę Poznań. W Zagłębiu występowali wtedy z powodzeniem Radosław Kałużny i byli gracze Igloopolu Dębica Krzysztof Nalepka i Sławomir Majak. Był to także pożegnalny mecz dla dwóch ukraińskich piłkarzy Aleksieja Tiereszczenki i Oleksandra Spiwaka.

Początek meczu PGE FKS Stal Mielec – KGHM Zagłębie Lubin w niedzielę o godzinie 12:30. Transmisja w Canal+Sport.

Patronem cyklu „Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” jest Miasto Mielec.