Zamknij

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Trener Lecha drugą połowę oglądał spod świerka

Przed meczem z Lechem Poznań wspominamy spotkania, które zakończyły się po naszej myśli. Są wśród nich takie, w których triumfowaliśmy wyraźnie, jak również takie, w których mieliśmy odrobinę szczęścia. Był nawet mecz w Mielcu, kiedy przewaga Lecha była tak duża, że trener „Kolejorza” oglądał spotkanie zza naszej bramki. Mimo to, komplet oczek został przy Solskiego 1.

Zaczniemy jednak od wydarzeń nieco starszych. Lech Poznań to zespół, który dość często zmieniał stadiony. Najczęściej przyjmował rywali w pięciu lokalizacjach. Ze Stalą Mielec rywalizował na Dębcu, na stadionie Warty i przy Bułgarskiej, gdzie mieści się dzisiejszy obiekt. Ostatni mecz na Warcie Lech zagrał w marcu 1980 roku i był to właśnie pojedynek ze Stalą. Padł wtedy remis 2-2.

– Z kolei nasz najbardziej pamiętny mecz na Dębcu odbył się jesienią 1976. Stal, ówczesny Mistrz Polski rozgromiła „Kolejorza” 5-1. Swoje pierwsze trafienie w barwach Stali zanotował Andrzej Szarmach (2. mecz „Diabła” w Stali). Stal po tym meczu wyruszyła w podróż do Walencji na rewanżowe spotkanie z Realem Madryt. Lech po tej porażce zwolnił parę trenerów Chudziak-Białas – opowiada Tomasz Leyko, autor książki „Biało-Niebieska”.

Dziś zagramy na Bułgarskiej. – Choć miejsce to samo, to obiekt ten niczym nie przypomina stadionu, na którym Lech gościł Stal w latach 80. i 90 – podkreśla T. Leyko.

Po raz ostatni wygraliśmy tam w sezonie 1993/94. Stal co prawda pałętała się w okolicach strefy spadkowej, ale z wiosną wiązano duże nadzieje. – Zespół jeszcze w końcówce poprzedniej rundy przejął Franciszek Smuda, a sponsor z Niemiec obiecywał puchary w dwa lata. I rzeczywiście, Stal zaczęła wtedy od mocnego uderzenia. Z Krakowa, z Suchych Stawów przywiozła remis, z Siarką wygrała u siebie 3-0 i sprawiła niespodziankę na Bułgarskiej zwyciężając 1-0 – wymienia autor książki wydanej z okazji 80-lecia Stali Mielec.

– Mecz nie był jednostronnym widowiskiem, ale lekką przewagę mieli gospodarze. W II połowie Ryszard Federkiewicz sfaulował w polu karnym Krzysztofa Piskułę. Sędzia Andrzej Szczełkun wskazał na wapno, ale kadrowicz Jacek Bąk przegrał pojedynek z Bogusławem Wyparłą. W 80.minucie „chytry lis pola karnego” Bogusław Cygan sprytnym strzałem przy słupku pokonał Jacka Przybylskiego.

Skoro wspominamy „Bodzia W.” i sezon 1993/94, to koniecznie należy przywołać jeszcze mecz z jesieni. – Z końcem lipca Lech przyjechał jako Mistrz Polski. Poprzedni sezon zakończył co prawda na 3.miejscu, ale po ukaraniu Legii i ŁKS-u za zbyt spektakularne zwycięstwa na koniec sezonu, to lechitom przyznano koronę. Trzeba przyznać, że paczkę mieli wtedy w Kolejorzu niezłą. Podbrożny, Dembiński, Trzeciak, nasz ekstrener Skrzypczak, Moskal, Bąk i Araszkiewicz to niektóre tylko gwiazdy ówczesnej piłki – wyjaśnia Tomasz Leyko.

Tamten mecz był jednak niczym innym, jak biciem głową w mur przyjezdnych. – Pierwsza połowa jeszcze do przeżycia, ale druga mogła wywołać palpitacje serca znacznie większe, niż ostatni mecz Stali z Pogonią. Lech miał przygniatającą przewagę, ale w 53. minucie po centrze Tomasza Tułacza piłkę głową do bramki skierował Paweł Curzytek. Konsternacja u przyjezdnych i euforia na stadionie – opowiada Leyko.

– Lech natarł z podwójną siłą. Wyparło dwoił się i troił. To był jego mecz. Postawił ścianę nie do przejścia, a gdy już nie dał rady w sukurs kilka razy przyszły mu słupki i poprzeczka. Owacje na stojąco otrzymał gdy z konieczności, poza polem karnym, dryblingiem minął czterech graczy Lecha. Szkoleniowiec „Kolejorza” Roman Jakubczak oglądał mecz z okolic pamiętnego świerka, stojącego za bramką od strony hali sportowej. Po prostu na tej połowie koncentrowała się cały czas gra. Lech ostatecznie nic jednak nie strzelił i punkty zostały w Mielcu.

Ku pokrzepieniu serc trzeba też przypomnieć pierwszy kontakt obu ekip. Jesienią 1953 roku w I rundzie Pucharu Polski Stal wyeliminowała Lecha Poznań (wtedy grającego pn. Kolejarz). Poznaniacy grali w I lidze, a Stal w A-klasie (III poziom), ale to mielczanie sprawili niespodziankę. W regulaminowym czasie był remis 1-1. W samej końcówce dogrywki decydującą bramkę strzelił Noworyta.

– W historii pojedynków były oczywiście i porażki mielczan, nawet te dotkliwe, ale dziś w Mielcu o stracie punktów nikt nie myśli – kończy Tomasz Leyko.

Początek meczu Lech Poznań – PGE FKS Stal Mielec o godzinie 20:00. Transmisja w Canal+Sport. 

Patronem cyklu “Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” jest Miasto Mielec.