Henryk Noworyta ur. 10.08.1921 r., Sosnowiec – zm. 14.06.2019 r. Mielec.
Pozycja na boisku: środkowy napastnik, pomocnik, obrońca (stoper). (Wzrost/waga: 173/72). Kluby w karierze: AKS Niwka Sosnowiec (do 1939, rezerwy), reprezentacja Mielca (41-45), MKS Gryf Mielec (45-46), Stal Mielec (46-55). Trener młodzieży w Stali (1949-1985), Stal II Mielec, Gryf Mielec, Włókniarz Skopanie, LZS Malinie.
Henryk Noworyta to postać, którą znali w Mielcu wszyscy. Do Mielca przyjechał wraz z rodziną tuż przed wybuchem II Wojny Światowej i jako młody chłopak rozpoczął pracę zawodową w PZL. Był czynnym uczestnikiem meczów reprezentacji Mielca, która w czasie okupacji rozgrywała swoje mecze w Mielcu i okolicznych miejscowościach. Tuż po wojnie w pierwszych powojennych rozgrywkach Klasy A woj. rzeszowskiego występował wraz z bratem Mieczysławem (także wielce zasłużony jako piłkarz i trener dla Stali) w barwach lokalnego rywala Gryfu, gdyż dyrekcja PZL nie była jeszcze zainteresowana utrzymywaniem piłkarskiej drużyny. Po powrocie do „Stali” od sezonu 1946/47 był już jednym z podstawowych, zawsze wyróżniających się zawodników. Dobry technicznie, waleczny i niesłychanie ambitny, nigdy nie korzystał z „uciech życia” co pozwoliło mu utrzymywać wysoką formę aż do 34 roku życia (1955). Także jego młodszy brat Zbigniew (bramkarz) występował z nim w jednej drużynie seniorów Stali. Początkowo grał w ataku, by poprzez pomoc zakończyć występy na murawie na pozycji stopera. Pod koniec lat 40-tych dostał propozycję przejścia do pierwszoligowej Cracovii, lecz z niej nie skorzystał, mając w pamięci rady swojego ojca o szanowaniu ciężko zdobytej pracy. Wzór sportowca i pracownika, nigdy nie został ukarany przez sędziego. Na przełomie 1949/50 jako czynny gracz zaczął organizować i trenować pierwsze drużyny juniorów w Stali. Jeszcze w 1955 kilka razy wystąpił w drużynie seniorów w III lidze, zawsze było można na niego liczyć. Był członkiem Wojewódzkiej Rady Narodowej w latach 56-60. Dla młodzieży, którą traktował jak ojciec był wzorem. Mówiło się o nim „człowiek bez skazy” – żeby wszyscy grali tak jak on. Jeszcze na początku lat 80-tych grywał w drużynie oldbojów Stali i trenował mielecką młodzież. Bardzo sprawny fizycznie, bywał na turniejach młodzieży, oglądał mecze.
Moje osobiste wspomnienia to niezapomniane wizyty u niego w domu. Przegadane (i na szczęście utrwalone także na taśmie rozmowy) godziny, opisane zdjęcia od czasów okupacji do połowy lat 50-tych. Podarowane osobiste pamiątki Stali, które trafiły do mojej kolekcji. Narysowany z aptekarską dokładnością i detalami pierwszy stadion Stali przy ul. Wyspiańskiego. Pan Heniu – „Legenda Pokoleń” będzie na zawsze w mojej pamięci!
Leszek Śledziona
NIECH ODPOCZYWA W POKOJU WIECZNYM