Zamknij

MEDIALNA STAL M: Stal skutecznie do końca!

hej.mielec.pl – Zwycięstwo z Puławami, ale walka o utrzymanie trwa. Po bramce Sebastiana Łętochy z 64 minuty mielecka Stal zwycięsko wyszła z pojedynku z Wisłą Puławy.

Emocje w tym meczu były wielkie, choć przez 80 minut przeważała Stal Mielec. I wygrała zasłużenie.

Goście tylko w pierwszych kilku minutach próbowali zyskać inicjatywę, to skończyło się przy pierwszej groźniejszej akcji Stali. W 7 minucie z 20 metrów próbował lobować bramkarza Michał Pruchnik, który zaczął mecz w pierwszej jedenastce w ataku zamiast Sebastiana Łętochy. Wisła szybko ustawiła się defensywnie, grała dosyć mądrze w obronie i szukała kontr lub stałych fragmentów.

W 19 minucie Pruchnik miał okazję by z 16-tu metrów zdobyć bramkę, jednak piłkę przeniósł wysoko nad poprzeczką. W 22 minucie Kamil Radulj dryblował w polu karnym i uderzył tuż obok słupka.

W 32 minucie na strzał z 20 metrów zdecydował się Damian Skiba, golkiper przyjezdnych z najwyższym trudem sparował piłkę na rzut rożny.

W 40 minucie po jednym z dośrodkowań Kamil Kościelny uderzył głową i piłka lobem zmierzała w kierunku bramki gości, teoretycznie łatwa futbolówka sprawiła spore kłopoty golkiperowi i po poprzeczce wypadła na rzut rożny.

Stal po zmianie stron nadal atakowała, robiła to jeszcze z większą agresją, większą wiarą w pokonanie rywala z Puław i utrzymanie się.

W 54 minucie mielczanie groźnie uderzali z rzutu wolnego. W 62 minucie było znów groźnie pod bramką Wisły, tym razem po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. W 63 minucie Damian Buczyński został obsłużony w polu karnym podaniem ze skrzydła. Był w świetnej sytuacji jednak trafił obok bramki.

Buczyński zrehabilitował się minutę później. Miał miejsce by podjechać na 16 metr i uderzyć na bramkę. Kropnął mocno i bramkarz wybił piłkę pod nogi wprowadzonego dwie minuty wcześniej na boisko Sebastiana Łętochy. Napastnik Stali nie zastanawiał się tylko błyskawicznie uderzył na bramkę i dał Stali Mielec prowadzenie 1:0.

Zespół z Puław protestował wskazując, że Łętocha był na pozycji spalonej. Decydujący był moment uderzenia Buczyńskiego, cała sytuacja może być dyskusyjna. Sędzia liniowy jednak nie wychwycił tu pozycji spalonej, też niekoniecznie musiał dobrze widzieć Łętochę, bo tego przysłonić mu mogli dwaj inni zawodnicy wbiegający w pole karne. Główny nie był w stanie raczej ocenić pozycji napastnika z Mielca. Ekipa z Puław jednak uważała, że została oszukana bo – jakimś cudem – dostrzegła spalonego z ławki rezerwowych?!

Strata bramki sprawiła, że Wisła zaczęła grać bardziej ofensywnie. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry goście mogli wyrównać po mierzonym strzale głową.

W 76 minucie skrzydłowy gości znalazł się blisko bramki Wojciecha Daniela i uderzał – jednak z ostrego kąta i nie sprawił kłopotów bardzo pewnie broniącemu golkiperowi Stali. Po chwili Wiślacy bardzo groźnie rozwiązali rzut wolny, piłka o centymetry minęła słupek bramki Stali.

W 85 minucie było blisko drugiej bramki dla Stali. Kamil Radulj zabrał piłkę obrońcom i ruszył sam przez pół boiska w kierunku golkipera rywali. Naciskany przez obrońcę, który go gonił, chciał technicznie zdobyć gola, niestety nie zdołał podnieść futbolówki i tą nogą zahaczył bramkarz.

Po chwili gra została na chwilę zatrzymana bo przy ławkach rezerwowych doszło do przepychanek sprowokowanych przez ekipę z Puław. Wulgarni przyjezdni lżyli sędziów, zarzucali im prowadzenie spotkania z korzyścią dla gospodarzy, rzucali butelkami. Gdy mielecka ekipa zwróciła na to uwagę sędziemu technicznemu agresja puławian obróciła się w kierunku gospodarzy. Po kilku sekundach przepychały się niemal całe obydwie ławki rezerwowych. Jeden z puławskich zawodników w sposób chamski wyzywał też jedną z wolontariuszek Stali znajdującą się wówczas w pobliżu ławek rezerwowych. Opamiętał się po meczu i przepraszał.

Ostatnie minuty to już pilnowanie wyniku przez mielecką ekipę. Goście wówczas dwa razy strzelali na bramkę Stali, jeszcze w 92 minucie lob minął poprzeczkę i spadł na górną siatkę bramki. Wynik jednak już się nie zmienił. Stal nadal walczy o czołową ósemkę II ligi i grę w nowym sezonie w zreformowanej ogólnopolskiej II lidze.

Skąd w ekipie z Puław tak mocne przekonanie, że sędziowie będą pomagać Stali Mielec? Spotkanie prowadził Robert Marciniak z Krakowa – „bohater” kilkumetrowego spalonego z jesiennego meczu Stal Mielec – Pogoń Siedlce. Do Mielca przyjechał jednak już z innym sędzią liniowym. Panowie z Puław chyba „wykombinowali” sobie, że teraz będzie chciał oddać co zabrał mielczanom jesienią. I nie przyjmowali do wiadomości innych opinii. Tymczasem mieleccy kibice mieli do arbitra też sporo emocjonalnych pretensji. Trzeba jednak sporo niechęci by uznać, że w tym meczu sędzia faworyzował którąś z drużyn.

zFKS STAL MIELEC - WISŁĄ PUŁAWY 25.05.2014 fot. kristrzaski (20)

wislapulawy.pl – Przegraliśmy bitwę nie wojnę…

Nie udało się wygrać arcyważnej bitwy w Mielcu. Po dramatycznym spotkaniu ekipa puławskiej Wisły przegrała w Mielcu z miejscową Stalą 1:0 i skomplikowała sobie sytuację w ligowej tabeli. Teraz podopiecznych Jacka Magnuszewskiego czeka prawdziwy test niedzielne spotkanie z Olimpią Elbląg.

Do Mielca wiślacy udawali się z obawami, ale pełni wiary, że przy odrobinie szczęścia uda im się zdobyć jakieś punkty. Trener Jacek Magnuszewski zaskoczył chyba wszystkich, bowiem na stadionie przy ulicy Solskiego puławianie zagrali z jedynym napastnikiem Szymonem Martusiem.

Początkowe minuty rozgrywanego w kapitalnej atmosferze spotkania to wyrównana walka z obu stron. Widać było, że zarówno wiślacy jak i mielczanie badają przeciwnika i boją się mocniej zaatakować zdając sobie sprawę z wagi tego spotkania. Na pierwszą składną akcję czekaliśmy do 30 minuty, kiedy to zacentrował piłkę Damian Buczyński a głową uderzał obok bramki Jakuba Zolecha Damian Skiba. Kilka chwil później znowu Zolecha próbował pokonać Skiba, jednak bramkarz Wisły wybił piłkę na rzut rożny. W 39 minucie na bramkę Wojciecha Daniela uderzał Rafał Wiącek, jednak uczynił to zbyt lekko i bramkarz Stali bez problemów złapał futbolówkę.

Po zmianie stron pierwsi znowu zaatakowali gospodarze. W 56 minucie z rzutu wolnego uderzył Kamil Radulij, ale dobrze kolejny raz w puławskiej bramce zachował się Jakub Zolech. Kolejne minuty to mało głównie gra w środku pola. Wiele było fauli i walki o każdy skrawek boiska. W 64 mielczanie mogli prowadzić. W dobrej sytuacji znalazł się Damian Buczyński, który na 5 metrze fatalnie przestrzelił. Trzy minuty później mielecki stadion jednak oszalał z radości, bowiem Stal objęła prowadzenie. Z dystansu uderzał Buczyński, Jakub Zolech odbił przed siebie piłkę a ta trafiła wprost pod nogi wprowadzonego kilka chwil wcześniej Sebastiana Łętochy, który z zimną krwią skierował piłkę do siatki. W 69 minucie wiślacy mogli szybko odpowiedzieć, bowiem głową groźnie uderzał Michał Paluch, jednak piłka jak zaczarowana minęła bramkę gospodarzy. W 70 minucie po centrze Ivana Litwniuka w pole karne nad bramką piłkę przerzucił Wojciech Daniel.

Końcówka to ciągle ataki wiślaków. W 76 minucie gry po solowej akcji uderzał Paweł Jabkowski a kilka chwil później zakotłowało się pod bramką Stali i sytuację odważną interwencją zażegnał dopiero bramkarz Stali Wojciech Daniel. W 81 minucie z wolnego uderzał Rafał Wiącek a piłka o metr minęła bramkę Stali. Cztery minuty później mielczanie mogli podwyższyć 2:0. W sytuacji sam na sam z Jakubem Zolechem znalazł się Kamil Radulij, jednak jego uderzenie nogą obronił bramkarz Dumy Powiśla.

W doliczonym czasie gry puławianie mogli uratować remis. Strzelał głową Michał Paluch, który jednak po dobrej centrze ze skrzydła przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki Stali. Kilka sekund później arbiter ku rozpaczy wiślaków zakończył spotkanie.

Niestety ta kolejka nie ułożyła się dla Wisły dobrze i przed ekipą Jacka Magnuszewskiego ciężka walka o ligowy byt. W Mielcu przegraliśmy bitwę ale nie wojnę. Póki co wszystkie karty są w rękach ekipy z Puław. Miejmy nadzieję, że niedzielne rozdanie kiedy rywalem będzie ekipa Olimpii Elbląg będzie szczęśliwe dla Wisły, bowiem ekipa Dumy Powiśla w przekroju całego sezonu pokazała, że na spadek na pewno nie zasługuje.

zFKS STAL MIELEC - WISŁĄ PUŁAWY 25.05.2014 fot. kristrzaski (19)

rmi24.pl – Łętocha znowu strzela! Stal Mielec znowu wygrywa! Szał radości przy Solskiego

Niedzielny wieczór, blask jupiterów i ponad 3000 widzów na trybunach. Tak przy Solskiego 1 było 25 maja 2014 roku. Do tego wszystkiego, nieco późniejszym wieczorem, doszła jeszcze niesamowita euforia. Piłkarze Stali Mielec podtrzymali dobrą passę i zdobyli kolejne 3 punkty, które mogą okazać się zbawienne w niedalekiej przyszłości. Na tę chwilę dały one mielczanom znów miejsce w pierwszej ósemce.

Początek meczu to spokojna i stonowana gra obu zespołów. Inicjatywa była mniej-więcej po środku, a posiadanie piłki można było rozdzielić po pół. Jednakże z każdą minutą to Stal Mielec wywierała większy nacisk na rywala. Pierwszą bardzo groźną sytuację piłkarze Stali stworzyli dopiero w 30. minucie. Wtedy to po dośrodkowaniu z prawej strony z kilku metrów głową pomylił się mielczanin.
Dwie minuty później Skiba uderzył z okolic szesnastego metra. Jego strzał na bliższy słupek z wielkim trudem na rzut rożny sparował Zolech – bramkarz Wisły. Na brak kornerów gospodarze narzekać nie mogli. Kilkakrotnie wykonywali je niemal seriami, żaden z nich nie przyniósł jednak gola.

Kolejny bezbarwny występ w barwach Stali zaliczył Michał Pruchnik, który wciąż szuka formy. Znów miał swoje szanse, choć nie idealne, to na pewno godne wykorzystania. Nadal brakuje Michałowi szybkiego podejmowania właściwych decyzji. Został on w 59. minucie zastąpiony przez Sebastiana Łętochę, który ku zdziwieniu większości zgromadzonych, mecz ten rozpoczął jako zawodnik rezerwowy.
Już 63. minuta mogła przynieść biało-niebieskim bramkę. W idealnej sytuacji w polu karnym gości znalazł się Damian Buczyński i uderzył, ale równie niecelnie jak mocno – obok bramki. Była to typowa “setka”, która najprawdopodobniej długo będzie się Buczyńskiemu śnić po nocach.

Damian zrehabilitował się minutę później, kiedy miał ogromny udział przy golu Sebastiana Łętochy. Warto podkreślić, że zaledwie sześciu minut spędzonych na boisku “Łęti” potrzebował do strzelenia bramki. A padła ona następująco: Do środka schodzi Buczyński, uderza z kilkunastu metrów, piłkę przed siebie wypluwa bramkarz gości, strzał z zimną krwią dobija dobrze ustawiony Łętocha.

Kibiców ogarnęła nieopisana radość, a Stalowcom grało się o wiele przyjemniej. Wiedzieli bowiem, że nie biją już głową w mur, a czas płynie na ich korzyść. Stracony gol bardzo rozdrażnił przyjezdnych. Wraz z narastającą frustracją, narastała ich niedokładność i zwątpienie. Była to woda na młyn dla energicznych i zmobilizowanych mielczan.

W 86. minucie, po kolejnym ataku Wisły przeprowadzanym bez większego pomysłu, Stal Mielec wyprowadziła szybką kontrę. Na czystą pozycję wyszedł Kamil Radulj, przez kilkanaście metrów holował piłkę na dużej prędkości, mając przed sobą tylko bramkarza, jednak przegrał pojedynek z 20-letnim golkiperem gości.
Wyczekujący już końcowego gwizdka mielczanie mogli zostać skarceni w 92. minucie. Wówczas po dośrodkowaniu rozpaczy ze strony gości, do piłki doszedł mierzący niemal 190 cm wzrostu Michał Paluch. Jego strzał głową wylądował na górnej siatce, lecz gdyby zmierzał w światło bramki, Wojciech Daniel miałby naprawdę minimalne szanse by strzał ten zatrzymać.

Tradycyjnie z naszej strony ogromny plus dla Wojtka Daniela. Bramkarz Stali ma za sobą trzeci z rzędu mecz bez wpuszczonej bramki. Czyste konto “Boruca” przez grubo ponad 270 minut wcale nie wynika z jego “bezrobocia” między słupkami – wręcz przeciwnie. Ma on niejednokrotnie sporo pracy, Wojtek zrobił zdecydowany krok do przodu, nabrał doświadczenia i praktycznie nie zawodzi.
Dobra gra piłkarzy w ostatnim okresie spowodowała widoczny wzrost frekwencji na mieleckim stadionie. Ponad 3 tys. widzów oglądało spotkanie Stal – Wisła. Doping niósł się po stadionie i jego okolicach przez cały mecz, co bez wątpienia znacznie pomogło podopiecznym Rafała Wójcika w osiągnięciu tego niezwykle korzystnego i dającego duże możliwości rezultatu.

Cieszy także małe przełamanie Sebastiana Łętochy. Przypomnijmy – ostatnią bramkę Łętocha strzelił aż w 23. kolejce – w zremisowanym 1:1 meczu z Wigrami w Suwałkach, rozegranym 5 kwietnia. Miejmy nadzieję, że forma strzelecka będzie się Łętiego trzymać także za tydzień, w domowym meczu z Pelikanem Łowicz.

Po tym meczu Stal zajmuje ostatnie bezpieczne, 8. miejsce w lidze. Mielczanie mają punkt przewagi nad 9. Limanovią, a także tyle samo oczek co zajmujące kolejno 6. i 7. miejsce zespoły Stali Stalowa Wola i Legionovii Legionowo.

W tej kolejce grę w III lidze zapewniły sobie drużyny Pelikana Łowicz i Olimpii Zambrów. Ci pierwsi ulegli 0:1 Siarce Tarnobrzeg, drudzy natomiast bezbramkowo zremisowali na własnym obiekcie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki (także oczywiście zdegradowanym).
zFKS STAL MIELEC - WISŁĄ PUŁAWY 25.05.2014 fot. kristrzaski (8)