Zamknij

Z klubowej kroniki Stali – był taki mecz z Legią Warszawa (cz. 47)

Po świetnym ubiegłorocznym sezonie, w którym Stalowcy (beniaminek), pod szkoleniowym okiem Włodzimierza Gąsiora (pierwszy trener) i Janusza Białka, zajęli 5. miejsce w ekstraklasie (najwyższe do dziś), obawy kibiców FKS o inaugurację sezonu w stolicy były duże. W przerwie letniej wyjechali za granicę: Zbigniew Makuch, Krzysztof Tochel i Jan Urbanek, więc sobotni mecz z Legią, w której barwach od pół roku błyszczał reprezentacyjny napastnik Roman Kosecki, zapowiadał się niezbyt optymistycznie. Pierwsze minuty spotkania (autor tekstu oglądał pojedynek po raz kolejny z trybun stadionu przy Łazienkowskiej) rozpoczęły się od konsekwentnie realizowanej taktyki, popartą nadzwyczajną walecznością gości.  Główne role odegrali tego dnia debiutujący w biało-niebieskich barwach dwaj gracze o imieniu Krzysztof: Tomanek (wychowanek) oraz Łętocha (pozyskany z drugoligowej Stali Rzeszów). Ten drugi w znakomity sposób wyłączył z gry ww. snajpera gospodarzy, zaś byłym mielczaninem Łatką zaopiekował się Fedoruk. Dobry występ w naszym zespole zanotował także bramkarz Wojdyga, przez kolegów z drużyny zwany Funiem.

Przewaga Legionistów, szczególnie w drugiej części gry nie podlegała dyskusji (13-2 w rzutach rożnych), lecz celnych uderzeń na obie bramki nie odnotowano zbyt wiele. Stal oddała dwa strzały, zaś miejscowi zaledwie dwa razy więcej. Najważniejsze było jednak ostatnie 120 sekund regulaminowego czasu gry, gdyż wtedy zdecydował się ostateczny rezultat tego spotkania. Wpierw po faulu Fedoruka, który miał miejsce w 89. minucie, z prawej strony pola karnego zacentrował idealnie piłkę Łatka, a precyzyjną główką popisał się najaktywniejszy strzałowo tego dnia Dariusz Wdowczyk. Nie minęło 60 sekund od wznowienia gry na środku boiska, kiedy to po szybkiej kontrze, wprowadzony dopiero w drugiej odsłonie Tomanek pognał lewą stroną i precyzyjnie dośrodkował futbolówkę na główkę mieleckiego snajpera Macieja Śliwowskiego, który strzałem w długi róg uciszył wiwatującą Żyletę. Po meczu w jednym z pomieszczeń stadionowych miejscowi działacze próbowali (na ten czas jeszcze nieskutecznie) skaperować do swego zespołu kapitana mielczan, z urodzenia warszawiaka Piotra Czachowskiego, co ujawnił na pomeczowej konferencji zniesmaczony szkoleniowiec Stali Włodek Gąsior.

 

29.07.1989 – Warszawa, 1. kolejka I Ligi, Legia Warszawa – Stal Mielec 1-1 (0-0)

Sędziował: Kowalczyk (Lublin)       Widzów: 10.000

Legia: Robakiewicz –            Gmur (ż), Kruszankin, Budka, Wdowczyk, Bąk, Kaczmarek, Iwanicki, Kubicki (59 Cyzio), Kosecki, Łatka                     Trener: R.Kapera

Stal: Wojdyga – Porębny, Tyburski, Czachowski, Fedoruk, Łętocha, Gruszecki, Klich, Tułacz (ż; 86 Tomanek), Zagórski (46 Jędraszczyk), Śliwowski    Trener: W.Gąsior

Bramki: Wdowczyk 89 (głową) – Śliwowski 90 (głową) min.