Zamknij

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Bez Grzegorza Laty nie dało rady

Dziś w cyklu „Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” cofniemy się do złotych – dla naszego klubu – lat 70-tych XX wieku. Wspomnimy mecz Pucharu Polski z Piastem Gliwice, który mógł potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie poważna kontuzja Grzegorza Laty. 

Jesień 1977 roku była trudna dla Stali. Potwierdzeniem tego faktu, było choćby pożegnanie z Pucharem Polski już w pierwszym starciu właśnie z Piastem Gliwice. Stal przegrała po dogrywce 0-1, a gola straciła z rzutu karnego w 119 minucie. Mielczanie grali bez swojego asa, kontuzjowanego Grzegorza Laty. Tym samym w rozpoczęty proces odmładzania zespołu, wtrąciła się plaga kontuzji.

Po średnio udanym sezonie 1976/77 w którym mielczanie zajęli „tylko” 4 miejsce, nieuchronny zdawał się proces odmładzania drużyny. Powierzono go trenerowi Konstantemu Pawlikańcowi, co jak się później okazało, nie było trafionym eksperymentem. Przed sezonem podziękowano kilku doświadczonym zawodnikom m.in. Włodzimierzowi Gąsiorowi i Ryszardowi Sekulskiemu. Choć nowy trener gdyby wiedział, że przyjdzie mu się zmierzyć z plagą kontuzji, pewnie nie podjąłby tak radykalnych kroków.

Najpierw pech dopadł Szarmacha, ale gdy „Diabeł” doszedł do siebie najgłośniejszy uraz dotknął samego Grzegorza Latę. 2 listopada Stal grała w Łodzi z ŁKS-em (porażka 0-1, gol Terleckiego). Trener rywali Leszek Jezierski nastawił ich na ostrą grę. Kości zgrzytały od samego początku. W 33 minucie Marek Dziuba próbował „wjechać” wślizgiem szarżującemu Lacie. W piłkę nie trafił. Ciekawa była analiza prasowa tego zdarzenia. Łódzcy dziennikarze uznali, że „było czysto”. Rzeszowscy grzmieli, że brutalny faul powinien mieć swoje konsekwencje. Sędzia pan Jan Łazowski pokazał… grać dalej, a Lato wylądował w łódzkim szpitalu na stole operacyjnym. Dziś zapewne arbiter po dogłębnej analizie przy pomocy VAR-u wyrzuciłby Dziubę z boiska.

Partnerem artykułu jest Pizza MAX. Zadzwoń i zamów jedzenie na dowóz lub odbiór osobisty – tel. 17 583-20-30.

Wracając co samego zdarzenia, to była pierwsza tak poważna kontuzja króla strzelców mistrzostw świata. Lato największe pretensje miał właśnie o ostrą grę rywali, a trener Pawlikaniec przyznał na łamach Nowin, że Dziuba grał w nieprzepisowych korkach, a przed meczem arbiter zapomniał sprawdzić obuwia w jakim grali łodzianie.

Zabieg przeprowadził obecny na meczu lekarz klubowy i jeden z bardziej cenionych wówczas mieleckich medyków, nieżyjący już dziś Franciszek Michoński. Lacie założono aż sześć szwów. Jedno było pewne – Lato nie zagra do końca roku. Rekonwalescencja przebiegała sprawnie. Lekarz klubowy codziennie odwiedzał Latę, „chuchał i dmuchał” na obolałą nogę. Inna sprawa, że takim fachowcem jak Michoński, niewiele klubów mogło się pochwalić. Lato pytany czy nie pozostanie mu uraz po tej sytuacji odpowiedział w swoim stylu: „Jeśli noga będzie zdrowa, to moja gra także… Uczulony będę co najwyżej na reportera łódzkiego radia, który informował, że Lato doznał niegroźnej kontuzji, ma zdarty naskórek”. Na pocieszenie Grzegorz Lato wygrał tytuł „Piłkarza Roku” zarówno w „Sporcie” jak i w „Piłce Nożnej”

Choć kończyła się runda jesienna to działacze zaplanowali jesienią jeszcze 4 kolejki z wiosny, z uwagi na przygotowania do mundialu. Brak Laty to nie jedyny problem trenera. W feralnym meczu w Łodzi kontuzji doznał także Zbigniew Hantio, a w kolejnych dniach urazu nabawił się Zygmunt Kukla. Ostatecznie w końcówce tej nerwowej jesieni, mielczanie grając 5 meczów bez Laty 3 zremisowali, 1 przegrali i 1 wygrali. Zwyciężyli u siebie Legię 2-1, prowadzoną przez Andrzeja Strejalua.

Był też mecz w Pucharze Polski z drugoligowym wówczas Piastem. 9 listopada w Gliwicach kibice obserwowali mecz na średnim poziomie i co najgorsze pozbawiony goli.

Po bezbramkowych 90 minutach sędzia zarządził dogrywkę, która nieuchronnie zmierzała do rzutów karnych. Na minutę przed końcem Marian Kosiński sfaulował jednak w polu karnym zawodnika gospodarzy, a Tadeusz Pawlik nie zmarnował okazji i pewnie wykorzystał jedenastkę.

Mielczanie grali bez kontuzjowanego Grzegorza Laty, ale za to z Andrzejem Szarmachem. Miejmy nadzieję, że jutro z Gliwic uda się przywieźć korzystniejszy wynik.

Początek meczu Piast Gliwice – PGE FKS Stal Mielec w sobotę (18 grudnia) o godzinie 12:30. Transmisja w Canal+Sport. 

Partnerem cyklu “Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” jest Miasto Mielec!