Zamknij

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Franciszek Smuda, Tomasz Iwan i 50-tysięczny gigant

Po raz kolejny w cyklu „Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” cofamy się do sezonu 1993/94. Tym razem wspominać będziemy mecz z Wartą Poznań, który właściwie zapewnił nam utrzymanie w opisywanym sezonie. Taką tezę ukłuł nawet sam trener Franciszek Smuda podkreślając tuż po spotkaniu, że zwycięstwo w Poznaniu „miało wartość złota”. Cofnijmy się więc do 21 maja 1994 i wspomnijmy nasze ostatnie wyjazdowe zwycięstwo nad Wartą Poznań w ekstraklasie.

Wiosną 1994 zarówno Stal, jak i Warta, rywalizowały w drugiej części tabeli. Poznaniacy mieli za sobą fantastyczną jesień. Po 9. kolejkach zajmowali czwarte miejsce i do derbów z Lechem (ówczesnym mistrzem Polski) podchodzili mając tyle samo punktów. W tym samym momencie Stal zajmowała miejsce w strefie spadkowej.

Z biegiem czasu wszystko jednak się odwróciło. Warta zaczęła osuwać się w tabeli, a napompowana obietnicami niemieckiego przedsiębiorcy – Thomasa Mertela – Stal zaczęła piąć się w górę. Mecz z 21 maja 1994 roku miał duże znaczenie, bo wówczas obie drużyny matematycznie wciąż były zagrożone spadkiem do drugiej ligi.

Warta podejmowała naszą drużynę na słynnym stadionie im. Edmunda Szyca w centrum Poznania, który 10 razy gościł kadrę i mógł przyjąć ponad 50 tysięcy widzów. Spotkanie tych dwóch zasłużonych klubów oglądała jednak tylko garstka fanów, która na pewno tego nie żałowała. Obejrzała bowiem bardzo emocjonujące widowisko.

W ekipie Warty zagrało kilku piłkarzy, którzy mieli już zapisany piękny piłkarski życiorys. Bramkarz Jerzy Zajda, obrońca Czesław Jakołcewicz, a w drugiej linii Piotr Prabucki. W pomocy wyszedł też Tomasz Iwan, który swoje CV dopiero tworzył i którego dziś trójka wymienionych wcześniej mogłaby pozazdrościć. Zawodnikiem tamtej Warty był również, bardzo młody wówczas, Maciej Żurawski.

Trener Franciszek Smuda też miał solidny zespół, który konsekwentnie realizował taktykę i ostatecznie zgarnął komplet punktów. Stal prowadziła po oskrzydlającej akcji Janusza Czyrka, który precyzyjnie zagrał do wbiegającego w pole karne Pawła Kloca. Była to bardzo typowa akcja dla mieleckiej Stali z tego okresu. Wyrównał po błędzie obrony Piotr Prabucki na 13 minut przed końcem.

– Z tego pojedynku na pewno zapadła w pamięci bramka na 2-1 Rafała Ruty z 86 minuty. Pomocnik Stali egzekwował rzut wolny. Była to długa wrzutka na pole karne, z piłką minęło się kilku zawodników, nie trafił w nią Paweł Kloc, co zmyliło bramkarza gospodarzy, który musiał za chwilę wyciągać futbolówkę z siatki. Być może lekko trącił ją Kloc, bo zaczął wymownie cieszyć się z gola – opowiada Tomasz Leyko.

– Po meczu gola zapisano jednak Rucie i tak figuruje we wszystkich statystykach po dziś dzień. Po meczu Piotr Prabucki powiedział w wywiadzie dla TVP, że Stal zasłużyła na wygraną i szybko ugryzł się w język. Zmieniając ton wypowiedzi tłumaczył, że lepsza nie była, ale strzeliła o jedną bramkę więcej – dodaje.

Czytaj więcej o sporcie na mPress.pl

  1. Kto nowym trenerem Newcastle? Jest faworyt
  2. Matty Cash w reprezentacji już w listopadzie?!
  3. Tego jeszcze nie było! Pogrążona w kryzysie Barcelona chce sprowadzić Kyliana Mbappe?

Stal zagrała w pamiętnych, niebieskich strojach Umbro z wielkim białym logo na koszulce. Rzadko tych koszulek używała, ale tym razem przyniosły szczęście. Smuda zaś powiedział, że wygrana ma wartość, jak złoto.

– Niech to będzie przesłanie dla piłkarzy Stali, którzy tym razem nie na stadionie Szyca, ale na równie zabytkowym i historycznym obiekcie w Grodzisku (otwierał go w 1925 roku sam generał Kazimierz Sosnkowski) zagrają o zwycięstwo warte złotego runa – kończy Tomasz Leyko.

Początek meczu Warta Poznań – PGE FKS Stal Mielec w niedzielę o godzinie 17:30. Transmisja w Canal+Sport.

Partnerem cyklu „Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” jest Miasto Mielec.