Przed nami mecz z Legią Warszawa, a więc w naszym cyklu „Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” wracamy wspomnieniami do legendarnych spotkań właśnie z tym rywalem. Dziś cofamy się do początku lat 80-tych i do historii naszego ostatniego ligowego medalu, który zdobyliśmy…kosztem Legii. O wszystkim zdecydował bezpośredni pojedynek.
Kilka razy mielecki zespół zaskakiwał kibiców w całej Polsce. Nie licząc już słynnego pierwszego mistrzostwa kraju, były sezony w których Stal grała nad wyraz skutecznie i niespodziewanie meldowała się w górnych częściach tabeli.
Podobnie wyglądał sezon 1981/82. Jesienią jeszcze Stal grała w kratkę. Pierwszą rundę zespół prowadzony przez Józefa Walczaka zakończył na 11.miejscu. Wiosną zanotował wspaniałą serię 12 meczów bez porażki, dzięki czemu na finiszu zajął 3.miejsce i awansował do europejskich pucharów. Kluczowe w tym sukcesie były dwa mecze z Legią.
Pierwsze spotkanie rozegrano we wrześniu. Na ławce rywali sam Kazimierz Górski. Trener-legenda był bardzo rozczarowany postawą swoich zawodników, którzy od 1961 roku, czyli od pierwszej wizyty na Solskiego nie potrafili tu wygrać (Legia wygrała w Mielcu po raz pierwszy w sezonie 85/86 – przyp. Tomasz Leyko).
W składzie Legii sami kadrowicze: Kazimierski, Janas, Miłoszewicz, Majewski i Kusto, a także eksmielczanin Załężny. Pojedynek, a właściwie tylko druga połowa, była transmitowana przez Telewizję Polską. Przyjazd Załężnego na „swój stadion” nie był udany. Fatalnie interweniował też Kazimierski, który ułatwił nam zdobycie gola. Górski martwił się formą swoich podstawowych zawodników, bo niewiele dzieliło jego zespół od starcia z norweską Valerengą Oslo w PZP.
Błąd Kazimierskiego wykorzystał Andrzej Łatka, a w końcówce wygraną przypieczętował Henryk Janikowski. Niestety mecz zapisał się też w historii jako jeden z pierwszych, okraszonych kibicowskimi ekscesami. Po meczu wobec 4 osób sporządzono wnioski o ukaranie do kolegium ds. wykroczeń czyli takiego szybkiego sądu (kolegia zlikwidowano w 1997 roku – od tl).
Sprawdź ofertę firmy Galmet –> KLIKNIJ TUTAJ
Legioniści zapowiadali rewanż. Ten odbył się na Łazienkowskiej w kwietniu 1982. Sporo działo się w tzw. międzyczasie, bo towarzysz Jaruzelski ogłosił stan wojenny, który storpedował przygotowania zespołów do wiosny. Przed meczem zarówno Stal jak i Legia notowały całkiem niezłe występy. Rywale rozbili m.in. Widzewa 5-3. Stal nie przegrała od początku rundy, a mecz z Legią był już siódmym na wiosnę.
Mielczanie nastawili się defensywnie, grali na remis i ta taktyka, zemściła tuż przed przerwą, przy rzucie wolnym. Zaskoczony Stawarz musiał wyciągać piłkę z siatki, po uderzeniu Miłoszewicza, bo piłka odbiła się jeszcze od jednego piłkarza czym zupełnie zmyliła naszego bramkarza. Nie było wyjścia. Stal ruszyła do ataku i już w 54. minucie Kazimierz Buda znalazł się sam na sam z Kazimierskim. Bramkarz Legii wygrał ten pojedynek odbijając piłkę na rzut rożny. Jednak po centrze z kornera ten sam Buda zagrał „na nos” do Frankowskiego i tu już Kazimierski był bezradny.
Remis na Łazienkowskiej w końcowym rozrachunku miał wielkie znaczenie. Stal finiszowała z taką samą liczbą punktów co Legia, ale wyprzedziła warszawian lepszym bilansem, zajmując zupełnie niespodziewanie 3.miejsce i po raz ostatni w historii kwalifikując się do europejskich pucharów.
Kilka miesięcy później w Pucharze UEFA stoczyliśmy niezwykle zacięty, wyrównany dwumecz z belgijskim Lokeren, a na naszym stadionie zjawił się komplet publiczności. To historia, do której na pewno jeszcze wrócimy.
Początek meczu Legia Warszawa – PGE FKS Stal Mielec w niedzielę o godzinie 17:30. Transmisja w Canal+Sport.