Zamknij

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Gdy z Lechem graliśmy pomiędzy meczami z Realem Madryt

Lech był zawsze niewygodnym rywalem dla Stali. Przeglądając historyczne wyniki między tymi ekipami trudno szukać logiki. Nierzadko bywało, że Stal jako faworyt przegrywała z „Kolejorzem”. Równie często dochodziło do odwrotnej sytuacji, a dowodem na to jest chociażby poprzedni sezon, który niekorzystny – summa summarum – bilans, wydatnie poprawił. Oby podobnie było i tym razem, stąd wspominajmy te chwalebne spotkania.

Najwyższa wygrana to rok 1976. Tu zaskoczenia nie było. Stal, obrońca tytułu MP grała z ostatnią drużyną w tabeli. Mielczanie rozgromili „Kolejorza” 5-1. Co istotne zrobili to bez większego wysiłku.

W głowach mieli bowiem zbliżające się starcie rewanżowe z Realem Madryt. Grali więc zachowawczo, oszczędzając siły, czyhając na błąd przeciwnika. Taki styl wybitnie odpowiadał Andrzejowi Szarmachowi. Po znanych perypetiach z przejściem do Stali, rozgrywał on swoje drugie spotkanie w biało-niebieskich barwach.

Kibice właściwie nie zauważyli jego obecności aż do 36 minuty, kiedy dostał niezłą piłkę od Laty i sprintem uciekł obrońcom, zdobywając swoją pierwszą w karierze bramkę dla Stali. Za chwilę podwyższył Kasperczak, a gdy 120 sekund po wznowieniu gry Sekulski zakręcił piłką bezpośrednio z rzutu rożnego do bramki, Lech był na kolanach.

„Kolejorz” po tej porażce zwolnił parę trenerów Chudziak-Białas. Wiosną wciąż formą nie zachwycali, ale rzutem na taśmę udało im się obronić ligowy byt.

Pojedynki z Lechem nie przechodziły bez echa. Tak było w przypadku sensacyjnej wygranej na początku sezonu 1993/94. Ten mecz wspominaliśmy już w poprzednim sezonie. Równie głośnym echem odbiła się także jednobramkowa wygrana w sezonie 1988/89. Stal i Lech zagrali w Mielcu w ramach 3. kolejki. Poznaniacy przyjechali do beniaminka jako lider tabeli i zdobywca Pucharu Polski.

Nazwiska również budziły respekt: Rzepka, Jakołcewicz, Skrzypczak, Araszkiewicz, Pachelski i inni. Gospodarze nie wystraszyli się utytułowanego rywala, a przy wydatnej pomocy licznej publiczności (aż 15 tysięcy), mocno zdenerwowali faworyta. Po wymianie cios za cios w końcu w 65.minucie Śliwowski wykończył świetną akcję Tyburskiego i Fedoruka, strzelając tuż przy słupku nie dał szans Pleśnierowiczowi.

Czytaj więcej o sporcie na gazetaPodkarpacka.pl

  1. Stadion będzie wypełniony „pod korek”! Mielec czeka na mecz z Lechem
  2. Trener Stali Mielec z respektem o Lechu Poznań: wiemy, z kim się mierzymy
  3. Szykuje się wielki mecz! PGE FKS Stal Mielec – Lech Poznań już w piątek 

Lechici ruszyli szturmem na bramkę Pazdana, ale nic nie wskórali więc puszczały im nerwy. Eks-trener Stali Dariusz Skrzypczak, pytany przed rokiem na konferencji o to spotkanie nie mógł sobie przypomnieć za co wyleciał z boiska. Otóż w jednym ze starć zdenerwowany uderzył Leszka Jędraszczyka i pan Ignatowicz z Warszawy musiał pokazać mu czerwoną kartkę. Ułatwił tym samym mielczanom „dowiezienie” wygranej do końca meczu.

Początek meczu PGE FKS Stal Mielec – Lech Poznań w piątek o godzinie 20:30. Transmisja w Canal+Sport. 

Partnerem cyklu „Zagraj, zagraj jak za dawnych lat jest Miasto Mielec”