Zamknij

„Zagraj, zagraj jak za dawnych lat”. Przyglądamy się bliżej naszej historii meczów z Cracovią

Tym razem w naszym cyklu „Zagraj, zagraj jak za dawnych lat” zapraszamy Was w podróż w czasie, by wspomnieć legendarne mecze z Cracovią. Jest to historia słodko-gorzka, bo w tej historii mamy swoje momenty szczęścia i chwały, ale mamy również takie, które przypominają nam o najczarniejszych momentach naszego klubu. 

Zacznijmy od statystyk. Na 24 spotkania składa się 7 naszych zwycięstw, 8 remisów oraz 9 porażek. Na najwyższym poziomie spotykaliśmy się jednak bardzo rzadko, bo gdyby nie liczyć poprzedniego sezonu, to musielibyśmy się cofnąć aż do sezonu 1982/83. Wówczas wygraliśmy u siebie 2:1, by na wyjeździe zremisować 1:1.

Ogółem nasze ostatnie zwycięstwo – 1:2 – zanotowaliśmy w sezonie 1984/85 na poziomie drugiej ligi wschodniej. Z kolei ostatnia porażka to…walkower z sezonu 1996/97

W tamtym sezonie zresztą w zestawieniu wyników widnieje dwukrotne 3:0 dla Cracovii. Wyniki są prawdziwe, ale żaden z meczów się nie odbył.

– Jesienią piłkarze Stali Mielec zastrajkowali – przypomina Tomasz Leyko, autor książki “Biało-Niebieska”. – Klub wobec transformacji ekonomicznej popadł w olbrzymie problemy, mariaż z niemieckim pseudoinwestorem już dawno był wspomnieniem, ale nie wszyscy w klubie jechali na jednym wózku – opisuje Leyko.

Dlaczego jednak doszło do strajku? – Piłkarzy zdenerwował m.in. fakt, że za pieniądze z transferów piłkarzy regulowano należności siatkarek, które wtedy walczyły o czołowe lokaty w lidze. Postanowili więc na mecz z „Pasami” nie wyjść choć wszystko było gotowe do meczu łącznie z ekipą gości. Rewanżu też nie było, bo… Stali już nie było. Klub został zlikwidowany a drużyna wycofana z rozgrywek. Nigdy więcej takich historii! – opowiada T. Leyko.

Tyle jednak smutnych wspomnień. Teraz czas na powrót do 3 lipca 1966 roku. Była orkiestra, chłodził się szampan, miało być wielkie święto i pewnie było choć ambitni mielczanie nieco je „pasom” popsuli. Cracovia świętowała awans do I ligi, a kibice z Mielca po całosezonowej huśtawce nastrojów cieszyli się z miejsca w środku tabeli i z pewnego utrzymania na drugim froncie. Nikt jednak nie spodziewał się, że Stal sprawi Cracovii tęgie lanie i to w grodzie Kraka, tym bardziej, że zaczęło się zgodnie z planem od prowadzenia gospodarzy. Potem nastąpił koncert gry biało-niebieskich. Dwa gole Stója, dwa Barglika i trafienie Pietraszewskiego, były zimnym prysznicem dla mających już w głowie wielką fetę gospodarzy.

Dla mieleckiej drużyny kończył się pierwszy okres świetności, gdy po awansie do I ligi kolejne lata były niestety splotem niefortunnych decyzji, słabszych wyników i spadku do III ligi rok później, który był tak naprawdę początkiem nowej, pięknej ery. W Krakowie zagrał zespół, w którym jeszcze występowali piłkarze kojarzeni ze starą gwardią (Lupa, Pytlos), ale również zawodnicy, którzy przejdą szlak do mistrzostwa Polski (Stój, Hansel).

Zagrał także młodziutki Henryk Kasperczak, który w przyszłym sezonie przywdzieje mundur żołnierza LWP i piłkarski trykot z kółkiem oraz literą L w środku. Tam na szczęście się na nim nie poznali i wrócił do Stali, z którą potem święcił piękne tryumfy.

Fani futbolu czekali już na mundial, który tydzień później miał się rozpocząć a Telewizja Polska chwaliła się, że pokaże aż 14 meczów na swojej antenie!!!

Można powiedzieć, że ten mecz kończy pierwszą erę spotkań z Cracovią, z którą mielczanie na szczeblu centralnym w miarę regularnie potykali się od 1956 roku. Wówczas w premierowym pojedynku było 0-0, a było to tak dawno, że młodszy kibic czytając archiwalną relację zapyta się z jakiego kraju przyjechał sędzia. Mecz „gwizdał” pan Barczyk ze Stalinogrodu (nie mylić ze Stalingradem), a to nic innego jak dzisiejsze Katowice, które kilka miesięcy po wspominanym meczu i po tzw. odwilży wróciły do właściwej nazwy.

Druga era pojedynków Stali z Cracovią to początek lat 80. i powrót „pasiaków” do ekstraklasy. Sezon 1982/83 był pechowy dla mielczan, choć pierwszy pojedynek z Cracovią tego nie zapowiadał. Zespoły spotkały się w 2. kolejce, a Stal wygrała 2-1 i po wcześniejszym remisie z mistrzem kraju Widzewem wydawało się, że jest na dobrej ścieżce aby powtórzyć dobry wynik z poprzedniego sezonu. Niestety do końca rundy oprócz wspomnianych trzech “oczek”, Stal uzbierała jeszcze zaledwie siedem.

W rewanżu w Krakowie (już przy ul. Kałuży, bo tak oficjalnie nazwano ulicę przy której jest stadion w 1977 r., a wytyczono już w 1972) było 1-1, a Stal miała już trzeciego trenera i wcale nieostatniego w tym sezonie. Po Józefie Walczaku, Witoldzie Karasiu i Jacku Machcińskim, to trenerowi Marianowi Kosińskiemu przyszło odprowadzić Stal do II ligi. Rok później dołączyła do niej Cracovia. Dla „Pasów” też zaczął się trudny okres. Chwilę później drużyna spadła do III ligi. Na tym poziomie kilka razy grała z rezerwami Stali Mielec. Tu kilka meczów zwraca na siebie uwagę, które najczęściej rozgrywano przy „żelaznych trybunach”.

W 1989 roku rywale mieli problem z autobusem i ostatecznie zawodnicy dotarli do Mielca osobówkami prywatnymi i taksówkami 20 minut przed meczem. Nie przeszkodziło im to w zwycięstwie 3-0, a jednym z wyróżniających się na boisku był młodziutki Tomasz Rząsa, późniejszy reprezentant kraju. Rok później w Mielcu było 0-0, a po boisku biegali Arkadiusz Kubik czy Piotr Gruszka, później wzięci ekstraklasowy.

W 1993 roku z kolei Stal II wygrała 2-0 a w pasiastych koszulkach grali m.in. bramkarz Artur Sarnat (przeniesie się jesienią na drugą stronę Błoń), Marek Motyka (odcinający kupony po zagranicznych wojażach) i młody Marek Zając (także znany bardziej z występów w Wiśle, ale po drodze przywdzieje jeszcze barwy nowohuckiego Hutnika). Gole dla mielczan zdobyli Artur Tułacz i Marcin Hrapkowicz, który w niedalekiej przyszłości zagrał przy Kałuży.

Początek meczu Cracovia – PGE FKS Stal Mielec w sobotę (2 października) o godzinie 15. Transmisja w Canal+Sport.