hej.mielec.pl – Stal Mielec wygrywa na wyjeździe z drużyną Limanovii. Bramkę w doliczonym czasie gry zdobył Rafał Jankowski.
Poziom tego meczu był taki, że „zęby bolały”. Boisko nie można nawet nazwać klepiskiem, bo te zazwyczaj były równe, a to w Limanowej – chociaż walcowane – nadal krzywe, utrudniające grę dosyć mocno. Chwilami piłką zabawiał się także wiatr, który ją nosił gdzie chciał. W pierwszej połowie próbowali to wykorzystać Bartosz Nowak i Sebastian Łętocha strzałami z dystansu, Nowak uderzał tuż po rozpoczęciu z 45 metrów. Efektu bramkowego to jednak nie przyniosło.
Bardziej od Stali Mielec, która totalnie nie radziła sobie na krzywym boisku, rozczarowali chyba gospodarze. Grali zacięcie, walczyli, ale wyglądali tak jakby również byli zaskoczeni trudnymi warunkami gry na swoim boisku. Nie mieli w ofensywie zupełnie pomysłu jak się zachować. Zagrożenie stwarzali najczęściej przy wrzucaniu piłki na przysłowiową aferę, tylko na początku gry błysnęli szybką, przemyślaną akcją od skrzydła, która zakończyła się groźnym strzałem. Później więcej było przypadkowości. Podobnie też wyglądała gra mielczan. Piłkarze Stali na siłę chcieli rozgrywać piłkę po nierównym boisku. Dostosowali się niepotrzebnie do poziomo gry gospodarzy.
Pierwszą akcję przeprowadziła właśnie Limanovia, w 7 minucie zdołała wymienić trzy podania i otworzyć sobie sytuację strzelecką, piłka przeleciała jednak nad poprzeczką. 9 minut później w polu karnym zagotowało się, wyszedł z tego strzał gospodarzy – tym razem pod poprzeczkę, ale tam akurat stał golkiper z Mielca Tomasz Libera. Stalowcy odpowiedzieli strzałem z dystansu Łętochy, który zaskoczył bramkarza, ale był o kilkadziesiąt centymetrów niecelny.
Później widowisko było bardzo słabe. Co prawda piłka szybko wędrowała z jednego pola karne na drugie, nic jednak z tego nie wynikało. Dopiero w doliczonym czasie gry Łętocha uderzył głową po rzucie rożnym i refleks miejscowego bramkarza uratował Limanovię od straty bramki.
W 59 minucie udała się kontra gospodarzom. Do długiego podania powietrzem doszedł Atanasov, głową spróbował przelobować wysuniętego Liberę, ten jednak chyba czekał właśnie na takie rozwiązanie i pewnie złapał futbolówkę. 4 minuty później kibice gospodarzy już podnosili ręce w geście triumfu. Po kotłowaninie jeden z zawodników gospodarzy uderzył celnie obok Libery, piłkę wybił z linii bramkowej Sebastian Duda.
W 68 minucie Stal miała w świetnym miejscu rzut wolny, strzał Bartosza Nowaka trafił jednak w mur. Wydawało się, że mierzony był tak, że sprawiłby spore kłopoty golkiperowi.
Kilka minut później w mieleckiej ofensywie nastąpiła istotna zmiana. Rafał Jankowski zastąpił zmęczonego, ale też „pracującego” na drugą żółtą kartkę i wykluczenie Łętochę.
Ostatni raz gospodarze spróbowali zagrozić mieleckiej bramce w 87 minucie, strzał głową po dośrodkowaniu wylądował jednak w rękach dobrze ustawionego Libery.
Losy spotkania rozstrzygnęły się w przedostatniej akcji meczu. W 93 minucie mielczanie ruszyli z kontrą, z 20 metrów chciał uderzyć Jankowski, piłka mu jednak skiełzła na nierównym boisku – ze strzału wyszło zaskakujące podanie do Tomasza Prejsa na skrzydło. Żubrowski z Nowakiem spróbowali przepchać się przez obrońców, ale to się nie udało. Wreszcie Żubrowski fantastycznie dorzucił do czekającego po przeciwnej stronie pola karnego Jankowskiego. Napastnik Stali sparował piłkę klatką piersiową i trącił ją obok zaskoczonego takim obrotem sprawy golkipera – który chyba bardziej spodziewał się mocnego uderzenia. Piłka wtoczyła się w sam środek limanowskiej bramki.
Sędzia wznowił grę tylko na kilkadziesiąt sekund, w czasie których Stal ruszyła z kolejną kontrą. Wpadającemu w pole karne Mateuszowi Cholewiakowi piłką wytrącił jednak jeden z obrońców. I na tym gra się skończyła.
Stal wygrywając w Limanowej zmniejszyła straty do pozycji lidera z 7 na 6 punktów. Limanovia zaczyna tracić realne szanse na utrzymanie się w 2 lidze.
Mielczan w Limanowej dopingowało około 200 osób. Połowa tej grupy została wprowadzona przez organizatorów meczu do sektora dla gości. Kierownik bezpieczeństwa Limanovii uparł się jednak, że więcej osób tam nie wpuści. W efekcie zaprzyjaźniona ze Stalą grupa fanów Sandecji Nowy Sącz z kilkoma małymi grupkami przyjezdnych z Mielca znalazła się na trybunie gospodarzy. Doping można było prowadzić na dwie strony, ku zaskoczeniu miejscowych kibiców – ci z dopingu zrezygnowali.
limanovia.in – Limanovia przegrywa, Stal rozbija resztki nadziei na utrzymanie
II LIGA, 25 kolejka: Limanovia przegrała przed własną publicznością ze Stalą Mielec. Matematyczne szanse na utrzymanie pozostają, ale w praktyce zmalały do zera. W pięciu ostatnich meczach tylko jeden punkt dla podopiecznych Ryszarda Wieczorka, smutny bilans i brutalna rzeczywistość.
W zespole Limanovii zabrakło pauzującego za żółte kartki Radosława Kulewicza i kontuzjowanego Michała Bierzały. Na pozycji środkowych obrońców w szeregach gospodarzy od pierwszych minut zagrał Maciej Mysiak i Piotr Koman. Limanovia spotkanie rozpoczęła bardzo ostrożnie. W 7 minucie przeprowadziła pierwszą groźną akcję. Po ładnej wymianie podań minimalnie nad poprzeczką piłkę posłał Poliacek. Groźne akcje Nowaka i Domańskiego zakończyły się jednak niedokładnym podaniem. W 15 minucie ponownie przed dużą szansą na gola stanęła Limanovia. Mocne uderzenie Atanasova w znakomitym stylu obronił Libera. W odpowiedzi z dystansu na bramkę gospodarzy uderzył Łętocha, ale jego strzał był nieznacznie niecelny. W 30 minucie szybką akcję przeprowadził Pribula. Po jego podaniu na dobrą pozycję wychodził Atanasov, ale sędzia uznał, że zawodnik gospodarzy był na pozycji spalonej. Po chwili bardzo aktywny Atanasov oddał nieznacznie niecelny strzał z dystansu. Ostatni kwadrans pierwszej połowy to nieznaczna przewaga gospodarzy, ale nie wyniknęły z niej klarowne sytuacje podbramkowe. Mecz zrobił się niezbyt ciekawy, mnożyły się proste błędy i faule. Sędzia często musiał sięgać po żółty kartonik. Już w doliczonym czasie gry przed znakomitą szansą stanęła Stal. Po główce Łętochy świetną interwencją popisał się Skrzyniarz.
Limanovia na początku drugiej połowy postawiła głównie na indywidualne próby zdobycia gola. Najpierw strzał z dystansu oddał Zołądź, ale bramkarz gości bez problemów złapał piłkę. Potem nieudaną indywidualną akcję przeprowadził najpierw Pribula, a potem R. Wolsztyński. W 57 minucie piłkę po główce Atanasowa pewnie złapał Libera. Przewaga gospodarzy była coraz bardziej wyraźna i w 60 minucie powinni objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu Atanasowa główkował Pribula, jednak ponownie świetną interwencją popisał się Libera. Stal cofnęła się na własną połowę i zaczęła rozpaczliwie się bronić. W 63 minucie po strzale Pribuli piłkę z linii bramkowej wybił jeden z zawodników gości. Wkrótce Stal uspokoiła nieco grę i Limanovia znowu z trudem stwarzała sytuację pod bramką rywali. Niestety upływający czas coraz bardziej negatywnie wpływał na akcje gospodarzy. Sporo było nerwowości i niedokładnych zagrań. W 87 minucie Atanasow miał kolejną szansę, ale znowu jego uderzenie obronił Libera. Niestety w doliczony czasie gry szczęście uśmiechnęło się do Stali. Gol Jankowskiego dobił Limanovię, która właściwie już na 9 kolejek przed końcem w praktyce traci nadzieje na utrzymanie. Bo budowana drużyna przez Ryszarda Wieczorka okazała się wielkim niewypałem i trudno przypuszczać, że nagle wygra wszystkie spotkania do końca sezonu.
Zbigniew Szubryt: „Limanovia jest na skraju V ligi”
– Limanovii grozi spadek do V ligi, bo ja w III ligę nie zamierzam się bawić – mówił na gorąco po meczu ze Stalą, Zbigniew Szubryt. – Wycofam się ze sponsorowania Limanovii jeśli nie utrzymamy się w II lidze, mówiłem to już od dawna. Postawiłem wszystko na jedną kartę, wpompowałem w drużynę mnóstwo pieniędzy. Zatrudniałem wielu trenerów. Nakłoniłem działaczy Kolejarza Stróże o odstąpienie licencji w II lidze. Jeśli to wszystko pójdzie na marne, to już nie mam ochoty inwestować w ten klub i trzeba pogodzić się z porażką. Obawiam się, że Limanovia nie znajdzie nowego sponsora, który utrzymałby zespół na poziomie trzeciej czy nawet czwartej ligi. Do końca zostało jeszcze dziewięć kolejek. Musielibyśmy wygrać wszystkie mecze, ale to jest chyba niemożliwe. Choć ta drużyna ma potencjał. Nie wiem, musze to wszystko jeszcze przemyśleć. Na spokojnie porozmawiać z trenerem. Zastanowić się czy jakiekolwiek ewentualne zmiany mają sens.
rmi24.pl – “Jankes” Jokerem. Stal Mielec wyszarpała 3 punkty Limanovii!
Swój mecz w ramach 25. kolejki drugiej ligi piłkarska Stal Mielec rozegrała dziś w Limanowej, z drużyną mającą o równo 20 punktów mniej. Biało-niebiescy byli oczywiście wspierani przez pokaźną grupę swoich kibiców, którym z kolei pomagali fani z zaprzyjaźnionych klubów.
Oba zespoły raczej ostrożnie weszły w to spotkanie. Oba również nie ustrzegły się błędów i niedokładności. W 13. minucie za faul żółtą kartkę otrzymał Nikanovych. 3 minuty później mocny strzał Atanasova z powietrza fantastycznie wybronił Tomasz Libera. Kilka minut później niebezpiecznie uderzał na bramkę gospodarzy Sebastian Łętocha, ale futbolówka minęła się z celem.
Później tempo gry nieco siadło. Po raz kolejny z dystansu próbował Atanasov, jednak także nie trafił w światło bramki. W międzyczasie po żółtej kartce dostali Bartosz Nowak i słowacki pomocnik Limanovii Martin Pribula. W 36. minucie po dośrodkowaniu Domańskiego do piłki doszedł Sebastian Głaz, a ta uderzona przez niego głową wyszła za linię końcową.
Tuż przed przerwą o mały włos od wyprowadzenia Stali na prowadzenie był Mateusz Załucki. Jego strzał głową zatrzymał jednak strzegący bramki gospodarzy Amadeusz Skrzyniarz. Podobna sytuacja miała miejsce w doliczonym czasie gry pierwszej odsłony. Bardzo groźnie główkował Łętocha, a Skrzyniarz uratował swój zespół przed bramką “do szatni”! Chwilę wcześniej żółty kartonik obejrzał Poliacek i tak do przerwy obie ekipy miały na swoim koncie po dwa upomnienia od arbitra. Wynik też na remis – bezbramkowy. Pierwsza połowa nie była porywająca.
Początek drugich 45-ciu minut to masa długich piłek i dośrodkowań po obu stronach boiska. Gospodarze wielokrotnie próbowali uderzeń z dystansu, ale nie przynosiło im to wymiernych korzyści. Trzeba podkreślić, że bardzo pewnie kolosalną ilość górnych piłek wyłapywał Libera. Tomek “czyścił” w powietrzu niemal wszystko we własnym polu karnym, co na pewno wprowadzało dużo spokoju w mieleckich szeregach obronnych. Tylko raz wstrzymaliśmy oddech, gdy zabawił się z napastnikiem gospodarzy.
W 60. minucie znów niebezpiecznie zrobiło się pod bramką mielczan. I znów dał o sobie znać bułgarski pomocnik Donczo Atanasov. Precyzyjnie zagrał on do Martina Pribuli, ten głową skierował piłkę na bramkę Libery, ale Tomek po raz kolejny popisał się kunsztem i opanowaniem. Cztery minuty później kolejna akcja Atanasov-Pribula. Słowak z ostrego kąta huknął na bramkę Stali, ale kapitalnie na linii bramkowej zachował się Sebastian Duda – gdyby nie on, byłoby 1-0. Dobitka Atanasova była już niecelna.
Gdy kurz nieco opadł, na boisku pojawił się w miejscu Macieja Domańskiego Tomasz Prejs, a Ryszard Wieczorek w szeregi gospodarzy wprowadził Marcina Chmiesta, który przeszłości w polskiej Ekstraklasie wystąpił kilkadziesiąt razy, a jedną rundę swojej kariery spędził w portugalskim Sportingu Braga. Swoją szansę dostał także Rafał Jankowski, który na boisku zastąpił Łętochę. Wszystko to działo się między 70. a 72. minutą gry.
W 81. minucie Nikanovycha zastąpił Kamil Kościelny. Sześć minut później znów na wysokości zadania stanął Tomasz Libera, świetnie się ustawiając przy strzale głową jednego z rywali.
W doliczonym czasie gry Stal po raz kolejny posłała długą piłkę w obręb szesnastki Amadeusza Skrzyniarza. Tam najlepiej zachował się Rafał Jankowski i płaskim strzałem pokonał bramkarza gości. Kibice z Mielca oszaleli z radości. Stal zdobyła upragnione trzy punkty i wciąż walczy o czołowe miejsca w lidze. Dla Limanovii ta porażka najprawdopodobniej oznacza pożegnanie z 2. ligą.
Fot. Marcin Studnicki