Zamknij

MEDIALNA STAL M: Marek Koniarek: szacunek dla chłopaków ze Stali

hej.mielec.pl – Lider 2 ligi piłkarskiej poległ w Mielcu!

Rozwój chciał zaliczyć rekordową serię 4 zwycięstw z rzędu na wyjeździe, w Mielcu prowadził 1:0 ale nie wytrzymał momentami bardzo zaciekłych ataków Stali w końcówce i punkty stracił. Zwycięstwo daje mielczanom ciągłe nadzieje na walkę o awans do 1 ligi.

Mielczanie zagrali zdecydowanie lepiej niż w trzech ostatnich meczach, lider z Katowic nie zdołał zdominować Stali, prezentował się dobrze, wyprowadzał świetne kontry, ale nie był w stanie nawet objąć zdecydowanej przewagi.

W pierwszej połowie więcej z gry mieli Biało-Niebiescy, brakowało im jednak pewnej złości, agresji by wykończyć skutecznie swoje akcje. W 6 minucie pod bramką gości było groźnie po podaniu ze skrzydła, minutę później nikt nie zdołał skierować do siatki piłki z dobrze wykonanego rzutu różnego. W 12 minucie Getinger przymierzał z rzutu wolnego i bramkarz z Katowic był w opałach. W 20 minucie znów golkiper gości uratował swój zespół przed stratą bramki przy zaskakującym strzale Cholewiaka z 20-tu metrów.  W 24 minucie Stal powinna prowadzić, ale mieleccy pomocnicy zwlekali ze strzałami i zostali zablokowani.

W 31 minucie goście pokazali jak są groźni, przytomna reakcja bramkarza z Mielca Libery sprawiła, że nadal było 0:0. W 32 minucie mielczanie odpowiedzieli kontrą, chwilę później taką samą groźną akcję wyprowadził Rozwój.

W 39 minucie znów z wolnego próbował Getinger, tym razem nieco przestrzelił. W 45 minucie goście znaleźli sposób na ogranie defensywy Stali, zabrakło im do bramki niewiele.

BRAMKI!

Druga połowa zaczęła się od szybkich dwóch ataków Stali, które efektu nie przyniosły. W 9 minucie z kontrą ruszyli goście. Akcję przerwała mielecka defensywa, ale piłka została wrzucona błyskawicznie z autu, Załucki zaskoczony spóźnił się z reakcją, pomocnik dojechał do linii końcowej i wyłożył koledze piłka na 11-ty metr. Gałecki tak uderzył, że Libera był praktycznie bez szans.

Po 10 minutach mielczanie próbowali przy rzucie rożnym, w 66 minucie Libera instynktownie odbił nogami strzał tak zwanym szczupakiem, który pewnie zmierzał do siatki. Mielec zareagował szybko, strzał Łętochy z dystansu był zaskakujący, lecz niecelny.

Czy bramka zdobyta z pozycji spalonej, nieuznana, może odmienić losy spotkania? Wygląda na to, że tak. W 70 minucie do siatki trafił Jankowski, ale sędzia podniósł do góry chorągiewkę. Ten moment był początkiem szalonej finałowej części spotkania. Stalowcy uwierzyli, że mogą wygrać. Minutę później Łętocha świetnie obsłużył Cholewiaka, który oszukał wychodzącego bramkarza i piłka wpadła do siatki. Było 1:1. Biało-Niebiescy walczyli do upadłego, wściekle atakowali bramkę gości, nie odstawiali nogi. Emocje sięgały zenitu.

W 81 minucie z brawurowym rajdem przez pół boiska ruszył Cholewiak, dopiero zatrzymał go bramkarz interweniujący w sytuacji sam na sam. Dwie minuty później znów groźnie atakowali mielczanie. W kolejnych minutach akcja przenosiła się z jednego pola karnego na drugie. Groźne trzy sytuacje mieli goście, Stal dwie – ta druga przyniosła bramkę na 2:1. Nowak dostrzegł wolnego na skrzydle Sulewskiego, ten wrzucił piłkę w pole karne „na centymetry” do Łętochy, który głową skierował ją do bramki przy samym słupku. Była to 90 minuta gry, a kibice zebrani na stadionie wpadli w euforię.

Mecz jednak miał trwać jeszcze 3 minuty, a nawet nieco dłużej bo przerwa po bramce dla mielczan chwilę trwała.

Rozwój szukał okazji ze stałych fragmentów gry i nadział się na kontrę, która go pogrążyła. Wybitą na środek boiska piłkę wyszarpał walcząc bark w bark z rywalem Jankowski. Uruchomił kontrę, dograł do Prejsa. Ten świetnie przerzucił przez pół boiska do czającego się w polu karnym Nykanowicza, który wyłożył do niepilnowanego Nowaka. Po chwili było 3:1, sędzia nie wznowił już gry. Na stadionie zaczęła się wielka feta!

https://youtu.be/PJxyQO5PLQg

RMI24.PL – Mecz kilku bohaterów! Stal Mielec sprowadziła Rozwój na ziemię!

To było coś niesamowitego. Lider z Katowic musiał się nieźle namęczyć, aby strzelić bramkę mieleckiej Stali. Mecz był bardzo wyrównany, z mnóstwem okazji po obu stronach. Po przeciętnej pierwszej połowie zaczął nam się prawdziwy mecz.

Na tytuł zawodnika meczu bez wątpienia zasłużył Tomasz Libera – bramkarz Stali był bardzo pewny na linii i przedpolu, a w kilku sytuacjach robił rzeczy wręcz niesamowite. W 88. minucie bomba z kilku metrów pod poprzeczkę została przez Tomka sparowana na rzut rożny, choć większość stadionu już łapała się za głowę myśląc, że Rozwój prowadzi 1-2.

Wcześniej gola dla gości zdobył po typowym dla mieleckiej obrony błędzie Przemysław Gałecki. Zniesmaczeni mieleccy kibice nie potrafili ukryć swojej złości, podobnie jak piłkarze Janusza Białka. Przez tych drugich przemawiała złość sportowa. Stwarzając sobie co raz to kolejne szanse w końcu dopięli swego. W 71. minucie Mateusz Cholewiak wykorzystał precyzyjne podanie Łętochy i z zimną krwią umieścił piłkę przy dalszym słupku.

Doliczony czas okazał się przełomowy w tym spotkaniu. Najpierw po dośrodkowaniu z prawej strony świetnie głową uderzył Sebastian Łętocha. Piłka szła tuż przy słupku, a Bartosz Soliński jej nie sięgnął. Wydawało się, że “Łęti” ustalił wynik tego starcia…

Nic bardziej mylnego! Gdy upłynął już doliczony czas, sędzia nie kończył meczu, bo mieliśmy wiele przerw w grze. Wówczas piłkę na 15. metrze dostał Nowak i w swoim stylu nie dał szans bramkarzowi. Publiczność oszalała, a sędzia zakończył spotkanie. Stal Mielec wygrałał z Rozwojem Katowice, liderem drugoligowych rozgrywek – 3-1!

164316661m

rozwoj.info.pl – Bezlitosne Podkarpacie

To były minuty, które wstrząsnęły tabelą drugiej ligi. W doliczonym czasie gry nasza drużyna straciła punkt i miano lidera, ponosząc pierwszą porażkę pod wodzą Marka Koniarka.

Przełknąć tę gorzką pigułkę przychodzi nam z tym większym trudem, że okoliczności były naprawdę dramatyczne. Dwa gole Stal wbiła w doliczonym czasie gry, więc można z przekąsem napisać, że doszło do… doliczonego przewrotu. W równolegle rozgrywanych derbach województwa Zagłębie Sosnowiec w ostatniej akcji meczu trafiło ROW Rybnik na 2:1, zrzucając tym samym nasz zespół z fotela lidera tabeli drugiej ligi.

Nie ma jednak co załamywać rąk, a sianie jakiegoś defetyzmu byłoby niedorzecznością. Rozwój zaprezentował się w Mielcu z naprawdę niezłej strony. W pierwszej połowie sprawiał lepsze w rażenie aniżeli gospodarze. Najlepszą okazję miał aktywny Filip Kozłowski, który w ładnym stylu oszukał obrońcę, ale jego strzał zdołał wybronić Tomasz Libera.

Drużyna dwukrotnego mistrza Polski ruszyła na nas zdecydowanie po przerwie. Jej bardzo groźną bronią były kontry i egzekwowane przez Sebastiana Łętochę stałe fragmenty gry. Gol niemalże wisiał w powietrzu i faktycznie wpadł – nawet właśnie dzięki kontrze i stałemu fragmentowi – tyle że dla katowiczan.

Szybki atak zainicjował Tomasz Wróbel, obrońcy Stali wyekspediowali co prawda futbolówkę na aut, ale „Ćwirek” szybko wrzucił ją do Filipa Kozłowskiego. Ten wyprzedził obrońcę, wycofał piłkę spod końcowej linii na 10. metr do Roberta Tkocza, a ten uderzeniem „z pierwszej” trafił pod poprzeczkę. To była naprawdę miła dla oka, godna lidera akcja.

Niedługo potem mogliśmy podwyższyć prowadzenie. Kolejną asystę mógł zapisać na swoim koncie Kozłowski. Wypożyczony z Pogoni Szczecin napastnik dograł idealną piłkę niemalże na nos Wróbla, ten uderzył „szczupakiem”, ale nie dość precyzyjnie i górą był bramkarz miejscowych.

To oni cieszyli się wkrótce z gola. Co prawda przy trafieniu Rafała Jankowskiego arbiter odgwizdał spalonego, ale chwilę później „ukłuł” nas Mateusz Cholewiak. Zawodnik, który był bohaterem jesiennego meczu na Zgody, i tym razem dał się Rozwojowi we znaki, wygrywając sytuację sam na sam z Bartoszem Solińskim.

Jeszcze w 90. minucie mocny strzał Tkocza został odbity przez Liberę na korner, ale dalej naciskała Stal. Dopięła swego za sprawą Łętochy i Bartosza Nowaka, a nam przypomniał się rozegrany przed niemal dokładnie dwoma laty mecz w Bytowie. Tam też prowadziliśmy, potem zanosiło się na remis, a dwa gole z doliczonego czasu gry przesądziły o wygranej rywala 3:1.

Możemy odetchnąć z ulgą, że… była to ostatnia w sezonie wyprawa na Podkarpacie. Wracaliśmy na tarczy tak z Tarnobrzega, jak i Stalowej Woli, a teraz Mielca, który ograł nas także w Brynowie – podobnie jak zresztą „Stalówka”. W sześciu meczach przeciw ekipom z rzeszowskiego ponieśliśmy pięć porażek, odnosząc jedno jedyne zwycięstwo u siebie z Siarką. Uff…
Bez tytułusdsff
Marek Koniarek: szacunek dla chłopaków ze Stali

Komentarz trenera Rozwoju po sobotniej porażce ze Stalą Mielec.

– Cóż mogę powiedzieć? Mecz był zacięty, zakończył się horrorem. Miał różne fazy. Przez pierwsze 20 minut to Stal przeważała, grała agresywnie, stwarzała sytuacje, nie umieliśmy tego opanować. Później zaczęliśmy grać w piłkę, ale w drugą połowę znów źle weszliśmy. Było groźnie pod naszą bramką, ale to my zdobyliśmy gola – mówił trener Marek Koniarek.

– Myślałem, że nie powtórzą się poprzednie spotkania, w których się cofaliśmy. Mieliśmy idealną okazję Wróbla na 0:2. Gdyby to strzelił, byłoby praktycznie po meczu. Niestety, liczy się to, co jest w bramce, a nie sytuacje – wzdychał szkoleniowiec Rozwoju.

– W końcówce byłem pod wrażeniem chłopaków ze Stali. Bardzo walczyli, jeździli na tyłkach, chcieli osiągnąć remis, a zwyciężyli. Wielki szacunek, że grali do końca i gratulacje dla trenera Białka – podkreślał Koniarek.

Trener Stali: ten mecz wszyscy zapamiętają

– Stało się coś, na co chyba wszyscy w Mielcu czekaliśmy – mówił po zwycięstwie z Rozwojem trener Janusz Białek.

– Gdy zobaczyłem, że Marek Koniarek nie wchodzi na boisko, to już byłem trochę spokojniejszy – rozpoczął z uśmiechem swoją wypowiedź na konferencji prasowej trener Janusz Białek.

– Na poważnie: wiedzieliśmy, jak gra Rozwój, a Rozwój wiedział, jak gramy my. Stąd takie wyczekiwanie, polowanie na okazję. Szczęście uśmiechnęło się do rywali i prowadzili. Potem stało się coś, na co chyba wszyscy w Mielcu czekaliśmy. Pokazaliśmy charakter, zespół wzniósł się i grając bardzo dobrze był w stanie grać jeszcze lepiej. Determinacją, ambicją, zaskoczyliśmy przeciwnika – przekonywał szkoleniowiec Stali.

– Po stracie bramki nie mieliśmy czego pilnować. Przeszliśmy na dwóch napastników, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Defensywa Rozwoju troszkę nie była na to przygotowana na większą ilość zawodników w polu karnym i dlatego sytuacje oraz bramki – zaznaczał Białek.

– Chwała zawodnikom. Myślę, że kibice czekają na właśnie takie mecze. Zaangażowanie, poświęcenie… Przy równym poziomie obu drużyn, szczęście uśmiechnęło się do nas – przyznawał trener mielczan.

– Nie potrafię powiedzieć, czy w każdym meczu będziemy w stanie być tak dysponowani. Wydawało się, że fizycznie, mentalnie, byliśmy zdecydowanie lepiej przygotowani na Raków, a tamten mecz pomińmy milczeniem. Ten dzisiejszy z kolei zapamiętają wszyscy. Z racji dramaturgii, wyniku, emocji i takiej huśtawki – zakończył Janusz Białek.

Bez tytułuwwwa

czyliwiesz.pl – Super mecz! Stal w pięknym stylu pokonuje Rozwój

To był niezwykle emocjonujący mecz! Stal Mielec po chyba najlepszym meczu w tej rundzie pokonała Rozwój Katowice 3:1.

Przed spotkaniem trudno był wskazać faworyta, choć większość ekspertów typowała zwycięstwo Rozwoju. Zespół z Katowic po zmianie trenera był w wyraźnym gazie, czego dowodem był trzy zwycięstwa z rzędu.

Stal Mielec była zdecydowanie w gorszych nastrojach przed meczem po kiepskim występie w Czestochowej, ale każdy wierzył, że „magia Solskiego” znów pomoże Biało-Niebieskim w osiągnięciu sukcesu.

Początek spotkania zdecydowanie należał do Stali. Na prawym skrzydle bardzo aktywny był Maciej Domański. Dobry strzał zza pola karnego oddał Krystian Getinger ale bardzo dobrze zachował się bramkarz gości – Bartosz Soliński. Najlepszą okazję do strzelenia bramki w pierwszej połowie mieli jednak zawodnicy z Katowic. Okazję miał aktywny Filip Kozłowski, który w ładnym stylu oszukał obrońcę, ale jego strzał zdołał wybronić Tomasz Libera.

W przerwie meczu miała miejsce doniosła chwila. Działacze Stali, wraz z kibicami, na murawę zaprosili Edwarda Kazimierskiego – wieloletniego wiceprezesa Fabrycznego Klubu Sportowego Stal, za czasów jego świetności. Prezesowi Kazimierskiemu wręczono pamiątkowy szalik z jego nazwiskiem, który przygotowali kibice.

Po przerwie znów zaatakowała Stal Mielec. Niestety mielczanie nadziali się nie tyle co na kontrę, ale na bardzo szybko wykonany rzut z autu. Po szybkim wznowieniu gry piłka trafiła pod nogi Filipa Kozłowskiego. Ten wyprzedził obrońcę, wycofał piłkę spod końcowej linii na 10. metr do kolegi z zespołu, a ten uderzeniem „z pierwszej” trafił pod poprzeczkę.

Z zawodników Stali na chwilę uszło powietrze. Ale tylko na chwile. Po kilku minutach stagnacji znów rzucili się do ataków. Biało – Niebiescy dopięli swego na piętnaście minut przed końcem, gdy po prostopadłym podaniu od Łętochy sytuację sam na sam wykorzystał Cholewiak.

Stal Mielec nie rezygnowała jednak z ataków, dążąc do zwycięstwa. Na zegarze wybiła 90 minuta meczu gdy po dośrodkowaniu z prawej strony boiska od Sulewskiego, najwyżej do piłki wyskoczył Sebastian Łętocha i strzałem głową pokonał Solińskiego. Na Stadionie Miejskim w Mielcu wybuchł szał radości. Gości dobił w 94 minucie Bartosz Nowak.

Dzięki temu zwycięstwu, Stal Mielec traci do czwartego miejsca, premiowanego grą w barażach, już tylko 3 punkty. Za tydzień mecz z Nadwiślanem Góra na wyjeździe.|
10702mmm