RST24.PL – W derbach Podkarpacia skuteczniejszy Mielec
Stal Stalowa Wola przegrała ze swoją imienniczką z Mielca 0:2. Jest to pierwsza ligowa porażka Stalowej Woli na własnym stadionie w tym sezonie. Obie bramki dla Stali Mielec zdobył w końcówce spotkania Mateusz Cholewiak.
W pierwszej połowie zarówno gospodarze jak i goście nie stwarzali sobie dobrych sytuacji podbramkowych. Jedyną okazję dla piłkarzy z Mielca miał Radulj, ale przegrał on pojedynek „sam na sam” z Tomaszem Wietechą. Gospodarze odpowiedzieli tylko minimalnie niecelnym strzałem Dawida Kałata.
W drugiej połowie kibice obejrzeli nieco więcej walki. Doskonałą okazję do zdobycia bramki miał Krystian Getinger, ale jego strzał z dystansu wylądował na poprzeczce bramki Stalówki. Zielono-czarni próbowali sforsować defensywę piłkarzy z Mielca, ale strzały Łukasza Sekulskiego czy Damiana Łanuchy okazały się nieskuteczne. Punktem zwrotnym spotkania była końcówka, w której goście zdobyli dwie zwycięskie bramki.
Echo Dnia – Stal Stalowa Wola przegrała ze Stalą Mielec
Każda seria ma swój koniec. Po siedmiu meczach z rzędu bez porażki piłkarze Stali Stalowa Wola przegrali u siebie w derbach Podkarpacia ze Stalą Mielec 0:2 (0:0). To była również pierwsza porażka „Stalówki” w tym sezonie na swoim stadionie.
Uważnie grający w defensywie i nastawieni na kontry w Stalowej Woli mielczanie kontynuują z kolei swoją dobrą serię, to był ich siódmy mecz z rzędu, w którym zdobyli punkty.
Stal Stalowa Wola – Stal Mielec 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Mateusz Cholewiak 82, 0:2 Cholewiak 90+4.
Stal Stalowa Wola: Wietecha – Bartkiewicz, Czarny, Wrona Kowalski (53′ Michałek), Pigan (82′ Tur), Argasiński, Łanucha Ż (74′ Giel), Kałat (55′ Płonka), Kantor, Sekulski.
Stal Mielec: Daniel – Podstolak, Załucki Ż, Duda, Getinger, Bożek Ż (66′ Płatek), Głaz, Kościelny, Radulj Ż (90′ Skiba), Cholewiak, Żegleń (46′ Jankowski).
Nie wszystko zdradził
Trener gości, Janusz Białek, który w przeszłości prowadził też stalowowolską drużynę, miał powody do satysfakcji. „Mistrz” nie dał się przechytrzyć „uczniowi”, za czasów Białka w „Stalówce” szkoleniowcowi pomagał w trenerskiej pracy Jaromir Wieprzęć, wówczas jeszcze zawodnik, teraz trener ekipy ze Stalowej Woli. „Jaro” zapowiedział jednak, że postara się zrewanżować, zaznaczając, że o ile będzie prowadził jeszcze wtedy stalowowolski zespół. Janusz Białek z uśmiechem skwitował, że o ile on również będzie prowadził wtedy mielczan i że najwyraźniej nie wszystko zdradził jednak Wieprzęciowi podczas ich wspólnej pracy, skoro znalazł na niego teraz sposób.
Krystian Wrona, Michał Czarny czy Michałek Michałek, to piłkarze Stali Stalowa Wola, którzy w przeszłości grali w Stali Mielec. Z kolei wśród przyjezdnych pojawił się Krystian Getinger, który grał przez trzy sezony w „Stalówce”, od 2010 roku. Mielczanie obawiali się Łukasza Sekulskiego, który miał na koncie dziesięć ligowych bramek i pierwsze miejsce w klasyfikacji drugoligowych strzelców, pamiętali też, że w poprzednim sezonie w przegranych meczach ze stalowowolską drużyną 0:1 i 1:2 wszystkie bramki strzelał im Tomasz Płonka. Tym razem jednak napastnicy zespołu ze Stalowej Woli nic nie „ukłuli”, za to dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Mateusz Cholewiak. Po jego bramkach Stal Mielec wygrała 2:0, ku radości kibiców gości, którzy pojawili się w Stalowej Woli. Swój zespół wspierali dopingiem i stalowowolscy fani, ale tym razem musieli przełknąć gorycz porażki.
Zagrają ze Śląskiem
W pierwszej połowie, która nie zachwyciła, zziębnięci kibice nie doczekali się bramek. Ale szanse na to były. 15 minuta mogła okazać się pechowa dla gospodarzy, Kamil Radulj znalazł się sam przed Tomaszem Wietechą, sędzia puścił grę, choć wydawało się, że był „spalony”. Bramkarz „Stalówki” zdołał jednak odbić piłkę po strzale rywala. Chwilę później jedną z najładniejszych akcji meczu rozegrali stalowowolanie. Piłkę wymienili Adrian Bartkiewicz i Dawid Pigan, futbolówka trafiła następnie w pole karne do Łukasza Sekulskiego, a ten zostawił ją Dawidowi Kałatowi. Pomocnik huknął ile sił, ale zabrakło mu do szczęścia parę centymetrów. Potem do siatki trafił jeszcze Mateusz Kantor, ale sędzia odgwizdał „spalonego”.
W drugiej połowie emocji było więcej. Od razu na początek miejscowych postraszył Radulj, który z bliska wypalił w poprzeczkę. W poprzeczkę trafił też Getinger, strzelając z dystansu. Zmarnowane okazje nie zemściły się jednak na przyjezdnych, którzy dopięli swego w 82 minucie. Cholewiak nie zmarnował idealnej sytuacji i będąc sam przed Wietechą zdołał go przelobować, choć fani „Stalówki” jeszcze wierzyli, że piłkę wybije sprzed linii bramkowej któryś z obrońców. Piłkarze Stali Mielec po zdobyciu gola oszaleli ze szczęścia i pobiegli cieszyć się ze swoimi kibicami, cieszył się też bardzo trener Białek, który w trakcie obecnego sezonu na trenerskim stanowisku w Mielcu zastąpił Rafała Wójcika.
Odpowiedź gospodarzy mogła nadejść bardzo szybko, w 83 minucie. Sekulski uderzył sprzed pola karnego i… piłka trafiła w słupek. W doliczonym czasie gry główkował jeszcze Paweł Giel, ale bez powodzenia, aż w końcu wynik ustalił Cholewiak, który znowu nie marnował czasu na boisku i trafił do siatki z pola karnego. Stalowowolski zespół już we wtorek czeka mecz w 1/8 finału Pucharu Polski na swoim boisku z ekstraklasowym Śląskiem Wrocław, Trener mielczan, Janusz Białek, deklarował, że będzie trzymać kciuki za swoją byłą drużynę. W sezonie 2009/2010 z zespołem ze Stalowej wyeliminował z pucharowych rozgrywek Lecha Poznań z Robertem Lewandowskim w składzie.
Po meczu powiedzieli:
Mateusz Kantor, piłkarz Stali Stalowa Wola: – Wszystko co piękne kiedyś się kończy, niestety, jest koniec naszej serii, ale będziemy zaczynać nową, drugą serię zwycięstw mam nadzieję. Nie jesteśmy Barceloną, która ma założenie wszystkie mecze wygrywać i od razu wygrywać ligę, jesteśmy drużyną, która ma sobie spokojnie grać, choć wiadomo, każdy mecz gramy o zwycięstwo. Ale trudno, seria się przerwała, Stal Mielec w pierwszej połowie murowała się, my nie jesteśmy taką drużyną, która potrafi wymienić sto podań i potem bramkę strzelić. Myślę, że jesteśmy dobrą drużyną na naszym podkarpackim podwórku, Stal Mielec dobrze się broniła, wiedzieliśmy, że tak będą grać, strzelili dwie bramki, w drugiej połowie się otworzyliśmy, postawiliśmy wszystko na jedną szalę. Przy moim trafieniu do bramki był spalony, nie ma co tutaj szukać podtekstów.
Krystian Getinger, piłkarz Stali Mielec: – Dla mnie to podwójna satysfakcja, zależało mi bardzo na tym meczu, zostaliśmy w poprzednim sezonie dwukrotnie ograni, bolało to bardzo, nie powiem. Na pewno to zwycięstwo smakuje podwójnie, zostawiłem przez trzy lata w Stalowej Woli kawał zdrowia, wydaje mi się, że dobre wrażenie po sobie pozostawiłem. Zależało mi, żeby wygrać i udało się. To były derby, dużo walki, boisko nie pozwoliło za bardzo pograć tą piłką, trzeba było jak najkrótszymi sposobami grać do przodu. Wiedzieliśmy na co stać rywali, oni też wiedzieli na co nas stać. Tak mecz się toczył, że kto strzeli bramkę to wygra i tak się stało. Do fantastycznej serii jeszcze nam daleko, to nasz siódmy mecz (bez porażki), naszym celem są w każdym meczu trzy punkty i to jest podstawą. Cieszy postawa w defensywie, bo w ostatnich meczach tych bramek nie tracimy w porównaniu do początku sezonu i oby tak dalej. Trener Białek znał nas dużo wcześniej, chodził na mecze, widział na co nas stać. Wprowadził dużo spokoju, postawił na konsekwentną grę w defensywie i jak widać są tego efekty. Było sporo nerwowości jeszcze w naszym wykonaniu, musimy nad tym popracować. Czy kiedyś mogę wrócić do Stali Stalowa Wola? To zbyt trudne pytanie. Aktualnie koncentruje się na grze w Stali Mielec, jest mi tu dobrze, jestem wychowankiem tego klubu i jestem zadowolony z tego, że tu jestem.
rmi24.pl – Wreszcie zwycięskie derby! Stalowa Wola zdobyta!
W dzisiejszym spotkaniu Stal Mielec upokorzyła grającego przed własną publicznością odwiecznego rywala, a zarazem ówczesnego wicelidera w ligowej tabeli, Stal ze Stalowej Woli, w końcówce zadając dwa zwycięskie ciosy.
Oba zespoły ostrożnie zaczęły mecz, jednak można powiedzieć, że to biało-niebiescy wyglądali na drużynę nieco bardziej ograną, a więc różnicy, jaka powinna być widoczna pomiędzy wiceliderem a zespołem z drugiej części tabeli, po prostu nie było. FKS pierwszą niezwykle groźną okazję stworzył sobie w 14. minucie, kiedy sam na sam z doświadczonym Wietechą znalazł się Kamil Radulj. Jego techniczny, mierzony w róg bramki strzał, instynktownie odbił bramkarz gospodarzy.
Kilka minut później mocno z dystansu strzelali gospodarze, na mieleckie szczęście futbolówka przeszła minimalnie obok słupka bramki Wojciecha Daniela. Podobna sytuacja miała miejsce 2 minuty później, zza pola karnego huknął Kałat, Daniel wypluł piłkę, tę w siatce umieścił Sekulski, ale arbiter uniósł chorągiewkę i kamień z serca spadł licznie zgromadzonym mieleckim kibicom – spalony.
Zaledwie 4 minuty po rozpoczęciu drugiej części gry, o mały włos na listę strzelców po raz czwarty w tym sezonie nie wpisał się Kamil Radulj. “Radi” dostał piłkę w polu karnym i kropnął z dużą siłą, ale tylko w poprzeczkę. W zapełnionym po brzegi sektorze gości – jęk zawodu.
W kolejnych minutach piłkarze z lotniczego miasta jeszcze kilkakrotnie byli groźni w polu karnym “Stalówki”, ale dobrze przyjezdnych uprzedzał doświadczony Wietecha i klarownych sytuacji do zbycia bramki nie było. Dopiero w okolicach 80. minuty biało-niebiescy po raz kolejny obili poprzeczkę. Z 20 metrów huknął wtedy Getinger.
Nieco wcześniej gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, ale strzał wolejem jednego z nich z kilku metrów trafił tylko w boczną siatkę. W 82. minucie wreszcie doczekaliśmy się przy Hutniczej 17 pierwszej bramki. Prostopadłe podanie w pole karne i piękną podcinką popisał się Mateusz Cholewiak! Co prawda wślizgiem piłkę z linii bramkowej próbował jeszcze wybijać obrońca, ale nie zdążył.
W 83. minucie futbolówka po uderzeniu jednego z gospodarzy odbiła się od słupka. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się w doliczonym czasie gry. Po raz kolejny Cholewiak, tym razem po świetnym plasowanym podaniu Grzegorza Płatka. Napastnik Stali Mielec nie dał najmniejszych szans golkiperowi miejscowych i skierował piłkę w prawy górny róg bramki. Wtedy wszystko było jasne.
To już siódmy mecz, w którym przeciwnik nie znalazł recepty na mielecki zespół. Taki wynik, w dodatku z wiceliderem, i to w meczu derbowym, pozwala mieć nadzieję na więcej. Gra mielczan także mogła się podobać. Po meczu cały zespół długo żegnał się z kibicami, którzy na pewno znacznie pomogli swojej drużynie w osiągnięciu tego wspaniałego wyniku.
A teraz z innej beczki…
Nie możemy nie wspomnieć o stalowowolskiej organizacji, która, delikatnie mówiąc, pozostawiała wiele do życzenia. Choć sami po przyjeździe na stadion zostaliśmy dobrze przyjęci i skierowani tam, gdzie trzeba, to po zakończeniu meczu przy “ściance” gdzie przeprowadzane są wywiady, dochodziło do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca.
Mężczyzna o nieznanej nam funkcji i tożsamości kierował pogróżki i wulgarne, by nie powiedzieć chamskie określenia do piłkarzy i sztabu szkoleniowego drużyny z Mielca. Służby porządkowe (których w pobliżu szatni i pomieszczeń dla prasy było jak na lekarstwo) nie reagowały w żaden sposób.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że delegat PZPN te zdarzenia zanotował i zostaną wyciągnięte konsekwencje. Oczywiście, że na stadionach takie rzeczy się zdarzają, ale w tym przypadku potencjalny napastnik miał piłkarzy “na wyciągnięcie ręki”, czyli bezpośredni kontakt, bez bramki, kratki, ścianki, albo chociaż ochroniarza.
Za tydzień przy Solskiego 1
Zbudowana zwycięstwem w Stalowej Woli Stal Mielec, 2 listopada ugości u siebie Górnika Wałbrzych. Trudno nie mieć nadziei na 3 punkty, gdy wałbrzyszanie to ostatnia drużyna w tabeli. Ponadto ekipa z Dolnego Śląska w dotychczasowych 14 rozegranych meczach potrafiła zdobyć zaledwie 5 punktów.