Zamknij

Z klubowej kroniki Stali – był taki mecz z Motorem Lublin (cz. 71)

Na zakończenie sezonu 1989/90 w Mielcu, Stali przyszło podejmować beniaminka ligi – lubelski Motor. Nasz zespół na dwie serie meczów przed końcem rozgrywek zajmował 14, bezpieczne miejsce w tabeli (7 punktów przewagi nad Widzewem, który wraz z Jagiellonią już spadł z ligi) z dorobkiem 22 punktów, zaś Motor był o jedno miejsce wyżej, z identycznym dorobkiem punktowym, lecz lepszym bilansem bramkowym. Sobotnie spotkanie rozpoczęło się od ataków miejscowej jedenastki. W 20. minucie pierwszą okazję na wpisanie na listę strzelców miał Łętocha, lecz fatalnie spudłował. Za chwilę wyczyn kolegi z zespołu skopiował Sajdak. Próbowali także Fedoruk i Tułacz, lecz ich uderzenia także były chybione. Goście w tym okresie gry, grając głęboko cofnięci, zrewanżowali się jedynie okazją Korczyka, który będąc w naszym polu karnym nie zdołał opanować piłki.

Po zmianie połów już w 51. minucie rozwiązał się wreszcie worek z bramkami. Stało się to za sprawą Piotrka Czachowskiego, który widząc wcześniejszą nieporadność swego zespołu zdecydował się na uderzenie z 17 metrów. Futbolówka ugrzęzła w górnym rogu bramki Opolskiego. Motor po objęciu prowadzenia przez mielczan jeszcze bardziej skupił się na defensywie, zaś biało-niebiescy rozkręcali się z minuty na minutę. Wpierw blisko wykończenia dobrej akcji był Śliwowski, zaś niedługo później uderzenie Klicha z rzutu wolnego nieznacznie minęło poprzeczkę. Nadeszła 71. minuta gry, kiedy to Stalowcy, wykonywali rzut rożny. Ostro bite dośrodkowanie przemknęło przed nosami obrońców i przyjezdnego golkipera i trafiło pod nogi Macieja Śliwowskiego, który nie zwykł marnować takich okazji. Przy ostatnich trafieniu na 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry nie popisał się ww. bramkarz Motoru, który nie zdołał utrzymać piłki w rękach. Stało się to w następstwie precyzyjnego uderzenia z rzutu wolnego, podyktowanego tuż przed polem karnym za faul Banaszka na wprowadzonym po przerwie Hrapkowiczu, zdobywcy drugiej bramki dla mielczan – Śliwowskiego. Tłumaczenie bramkarza lublinian już po meczu było z gatunku tych dziecinnych, gdyż twierdził że oślepiło go słońce.

W drugiej części gry bardzo dobrze zaprezentowali się szczególnie strzelcy wszystkich goli dla FKS w tym pojedynku – Czachowski i Śliwowski, którymi interesował się w tym czasie ówczesny trener kadry Andrzej Strejlau. Podsumowując, odesłaliśmy dotychczasowego sąsiada w tabeli z bagażem 3 bramek i minusowym kontem punktowym. Dało to naszemu zespołowi awans na 10. miejsce w tabeli, a trener Włodzimierz Gąsior po meczu przyznał że: nie byt to wielki mecz, bo też umiejętności poszczególnych piłkarzy nie są za wysokie jak na 1-ligowców. Emocji jednak nie brakowało. Pochwalił swą drużynę za duże zaangażowanie w walce o piłkę. Wyraził też nadzieję, że jego podopieczni zaprezentują się jeszcze lepiej w półfinałowych meczach Pucharu Polski z warszawską Legią.

 

 

26.05.1990 – Mielec, 29. kolejka 1. ligi, FKS PZL-Stal Mielec – Motor Lublin 3-0 (0-0)

Sędziował: Kasierski (Gorzów Wielkopolski)        Widzów: 5.641

Stal: Wojdyga – Porębny, Tyburski, Skiba, Fedoruk, Łętocha, Czachowski, Klich, Ruta (46  Hrapkowicz), Śliwowski, Sajdak (41 Tułacz)          Trener: W.Gąsior

Motor: Opolski – Banaszek (ż), Kuraś, Dec, Żuchnik, Zych, Grula, Wójtowicz (15 Korczyk), Brzeszczyński, Grzesiak, Rajt (62 Gładysiewicz)          Trener: J.Gałek

Bramki: Czachowski 51, Śliwowski 71, 87 (wolny) min.

 

 

Bilanse ligowe Stali z lubelskim Motorem to 14 ekstraklasowych meczów (6 zwycięstw Stali, 3 remisy, 5 porażek, bramki: 16-18. W 2. lidze (2. poziom) rywalizowano 6 razy (5 zwycięstw Stali, 1 remis , w bramkach 13-4 dla FKS). Na 3. Poziomie (2. liga) rywalizowano 2 razy (2 zwycięstwa Stali), bramki: 4-1.

Nagłówki poniedziałkowej prasy (28 maja 1990 roku) po zwycięstwie 3-0 Stali Mielec z Motorem Lublin.

Leszek Śledziona

Fot. Archiwum Leszka Śledziony