Przed nami mecz z Jagiellonią Białystok, a więc z zespołem, z którym mamy wyjątkowo pozytywny bilans. Z tym rywalem wygraliśmy zarówno ostatni mecz u siebie, jak i na wyjeździe. Ten drugi odbył się jednak już prawie trzy dekady temu.
Historycznie na pewno nie mamy się czego wstydzić. Na 11 spotkań ligowych wygraliśmy aż 7, dwa razy zremisowaliśmy i dwa razy przegraliśmy. Po raz ostatni było to jednak ponad trzydzieści lat temu – w sezonie 1988/89.
Bogatą historię starć z naszym najbliższym rywalem ma również trener Włodzimierz Gąsior, choć dla niego Białystok nie był jakoś przesadnie szczęśliwy. Trener jeszcze tam nie wygrał. – Pierwsze starcie zaliczył jeszcze w drugiej lidze w sezonie 1984/85 – przypomina Tomasz Leyko autor książki „Biało-Niebieska”. – W Mielcu było 1:0, w Białymstoku 1:1 – dodaje. Wcześniej – w sezonie 1983/84 w Mielcu wygraliśmy 1:0, a w Białymstoku przegraliśmy 1:2.
– Pierwsze starcie w ekstraklasie (we wspomnianym wyżej sezonie 1988/89) zakończyło się wygraną Jagi 1:0, choć z przekroju meczu to mielczanie byli lepsi (skąd to znamy, jakaś dziwna tradycja), a gol padł po akcji trzech piłkarzy najbardziej kojarzonych w historii klubu, czyli Dariusza Czykiera i braci Bayerów – opowiada dalej Leyko.
To ogólnie był dobry sezon Jagielloni, która zaraz na początku piłkarskiej wiosny awansowała do finału Pucharu Polski. Trzy dni po tym fakcie przegrała w Mielcu 0:2 po golach Śliwowskiego i Tochela.
W kolejnym sezonie (1989/90) rywale już tak nie błyszczeli i znów Śliwowski dał wygraną w Mielcu.
Wiosną jednak, a konkretniej w Wielką Sobotę, tak dobrze już nie poszło. – Byliśmy faworytem, ale zamiast spodziewanej wygranej z ostatnią w tabeli Jagiellonią, tylko zremisowaliśmy 2:2. Dodatkowo musieliśmy odrabiać dwubramkową stratę – przyznaje Tomasz Leyko.
Ogólnie bilans trenera Stali Włodzimierza Gąsiora w starciach z Jagiellonią to 3 wygrane (wszystkie u siebie), 2 remisy, 1 porażka.
Na kolejne spotkanie obu drużyn trzeba było czekać dwa lata. Jagiellonia ponownie zjawiła się w ekstraklasie w sezonie 1992/93. Wtedy trenera Gąsiora w Mielcu już nie było – naszą drużynę drugi rok z rzędu prowadził duet Grzegorz Lato i Janusz Białek.
Jagiellonia i Stal były wówczas na dwóch biegunach. Białostoczanom tamten sezon wyjątkowo nie wyszedł i na koniec musieli przełknąć gorycz spadku. Stal za to grała nadzwyczaj dobrze i sezon zakończyła na najlepszym do dzisiaj miejscu w tabeli.
Ta różnica widoczna była również w bezpośrednich meczach. Jesienią 1992 Stal pod wodzą trenera Grzegorza Laty wygrała 4:1. Rewanż wiosną również miał być formalnością.
– Jaga miała tylko 7 punktów i okupowała ostatnie miejsce. Stal jednak nie mogła liczyć, że mecz sam się wygra, bo do Białegostoku jechała bez czwórki podstawowych zawodników m.in. Tiereszczenki, Ruty, Federkiewicza i Drożdża. Wszyscy pauzowali za kartki – wspomina T. Leyko.
– No i żeby nie odczuwać trudów podróży zespół wybrał się na północ Polski… samolotem. Tak przygotowany zespół rozgromił rywali 5-0. Hat-trickiem popisał się Andrzej Jaskot, który zadomowił się w I składzie u Grzegorza Laty, ale po golu dołożyli nieco zapomniani dziś Jacek Tomczak i Paweł Curzytek. Był to ostatni hat-trick piłkarza Stali w ekstraklasie – zaznacza autor książki „Biało-Niebieska”.
Tamto spotkanie z łezką w oku wspomina również autor wspomnianych trzech goli, Andrzej Jaskot. – Swój debiut w Stali zaliczyłem jeszcze u trenera Włodzimierza Gąsiora, a później trenerem był Grzegorz Lato i on odważnie postawił na mnie, dał mi szansę. Po prawie roku, będąc podstawowym zawodnikiem w meczu z Jagiellonią Białystok ustrzeliłem tak zwanego hat-tricka, z czego jestem bardzo dumny i cieszę się, bo to był dla mnie wspaniały moment – wspomina nasz były zawodnik i trener.
– Stal tamtych lat była wspaniałą drużyną z którą zająłem wówczas 6. miejsce w tabeli. To dla mnie zdecydowanie jeden z takich ważniejszych momentów w mojej piłkarskiej karierze – dodaje.
Po tamtym meczu z wiosny 1993 roku, na kolejny z Jagiellonią musieliśmy czekać aż 27 lat. Jesienią drużyna pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego wygrała 3:1.
To jednak nie koniec historii, bo poza ligą, z naszym dzisiejszym rywalem graliśmy także w Pucharze Polski. Pucharowa potyczka odbyła się we wrześniu 1983 roku w Białymstoku. Dla mielczan, których trenerem był Henryk Stroniarz (a W. Gąsior asystentem) była to jedna z lepszych edycji, w której weszli aż do półfinału.
– Z Jagą w Białymstoku mielczanie grali na szczeblu 1/16 i wygrali 2:0. Wynik otworzył także nieco zapomniany, nieżyjący już Dariusz Bartoszewski z karnego, a właściwie po dobitce swojego strzału. Na 2-0 podwyższył Marek Lizończyk. Stal pokonała potem Błękitnych Kielce, i w dwumeczu w 1/4 Pogoń Szczecin. W półfinale nie sprostała Wiśle Kraków – kończy Tomasz Leyko.
Początek meczu Jagiellonia Białystok – PGE FKS Stal Mielec w środę o godzinie 18:00. Transmisja w Canal+Sport 2.