Zamknij

Stalowe święta Bożego Narodzenia

Wigilia i dni świąteczne to czas spotkań z bliskimi, wielogodzinnych rozmów i wyciszenia. Jeden z niewielu momentów w roku, w którym zawodnicy mogą wrócić do rodzinnych domów i spędzić ze swoimi rodzinami więcej czasu. Który z zawodników Stali przepada za samą przedświąteczną krzątaniną, kto nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia bez żywej choinki i klimatu, jaki stwarza,  a kto nie może się oprzeć, gdy widzi karpia w warzywach? W czyim domu ważne są… świąteczne pierniki? Zobaczcie sami!

Z czym Piotrowi Marcińcowi kojarzy Boże Narodzenie?

Święta to bardzo przyjemny czas. Przede wszystkim możemy się spotkać z naszymi bliskimi rodziną, przyjaciółmi, w większym gronie. Dla piłkarza jest to czas wolny którego w naszym zawodzie nie ma za dużo.

Mielecki zawodnik podkreśla, jak wiele znaczy dla niego okres przedświąteczny, który jest wstępem do rodzinnego świętowania.

Co roku Wigilię staramy się spędzać razem z całą rodziną, przy jednym stole. Dla mnie najprzyjemniejsze jest uczestniczenie również w samych przygotowaniach do wspólnego posiłku, a później oczywiście kolacja z najbliższymi. Jeśli siły pozwolą wybierzemy się wspólnie na pasterkę. Dwa kolejne dni to czas spędzany na odwiedzinach u najbliższych, którzy nie mogli być z nami w wieczór wigilijny. Jeździmy więc od domu do domu, aby spotkać się z jak największą  liczbą bliskich.

Podobnie do Świąt Bożego Narodzenia pochodzi Przemysław Lech, który podkreśla, że wychował się w religijnej, wierzącej rodzinie, która szanuje tradycję.

Święta są u nas obchodzone w uroczysty sposób, bo to wyjątkowy czas, w którym możemy się spotkać z całą rodziną przy jednym stole. Od pewnego czasu większa część rodziny zjeżdża się do mojego domu rodzinnego. Dlaczego większość? Wszyscy się niestety nie zmieszczą(uśmiech)– powiedział mielecki zawodnik.

Bez czego młody pomocnik, grający w Stali z numerem 13, nie wyobraża sobie tego czasu?

Na pewno bez choinki, koniecznie żywej, bo to ona zapewnia niesamowity klimat i bez łamania opłatkiem, przy którym jest wiele emocji. Gdy zasiadamy do Wigilijnego stołu nie może zabraknąć oczywiście karpia, pierogów, kapusty z grochem, barszczu czerwonego i wiele innych potraw. Po wieczerzy oczywiście przychodzi czas na najmilszy moment dla wszystkich – prezenty! Obdarowujemy się czasem małym upominkiem, a czasem naprawdę sporym prezentem. Jest przy tym dużo radości i uśmiechu. Bardzo lubię ten czas, specyficzny klimat Świąt. To są takie nasze piękne chwile w gronie najbliższych – zakończył Przemek Lech.

Szymon Sobczak jak co roku wybiera się na najbliższe dni na południe Polski.

Tradycyjnie święta spędzę w rodzinnych stronach mamy na Śląsku. Co prawda staramy się zachowywać pewne świąteczne rytuały, ale z racji tego, że tata pochodzi z zupełnie innej części Polski, na stole jest pewnie nawet więcej potraw (uśmiech). Najlepiej smakuje mi karp w warzywach i barszcz czerwony z uszkami, bo to zupa, którą nieczęsto się u nas przyrządza –powiedział mielecki zawodnik.

Liczna rodzina to szansa na podział ról w trakcie przedświątecznej krzątaniny.

U nas w domu obowiązki są podzielone. Kobiety zajmują się raczej sferą kulinarną, a jest ich wiele więc o dania nie musimy się martwić. Dzieci mają frajdę z ubierania choinki, a mężczyźni przygotowują sam dom do świętowania, zajmują się dekoracjami, sprzętem, przenoszeniem ciężkich rzeczy – zaznaczył Szymon Sobczak.

Czego zawodnik życzyłby sobie na najbliższy czas i przyszły 2017 rok?

Myślę, że przede wszystkim zdrowia, bo ono w życiu piłkarza jest najważniejsze. Jeśli ono będzie, to wszystko inne się poukłada.  Kibicom z kolei życzę, by przyszły piłkarski rok był jeszcze lepszy niż ten mijający. Wielu bramek, przyjemności z oglądania zawodników i ich postawy, a ja mam nadzieję dołożę do tego swoją cegiełkę – dodał ofensor mieleckiego zespołu.

Dla Tomasza Libery świąteczna atmosfera to okazja do wspomnień.

Gdy byłem kawalerem i mieszkałem jeszcze w Zakliczynie, skąd pochodzę, liczba osób przekraczała dwadzieścia. Dla tak licznej grupy potrawy wigilijne przygotowuje sie kilka dni wcześniej. Babcia Gienia zawsze przygotowywała praktycznie 12 potraw…począwszy od zupy grzybowej i barszczu z uszkami po oczywistego karpia. Tradycyjne łamanie się opłatkiem przed kolacją przy tak dużej liczbie osób zawsze zabierało mnóstwo czasu…Często również było po prostu śmiesznie (uśmiech).