Stal po spadku z pierwszej ligi i stracie napastników: Helmuta Tobollika (trzy miesiące wcześniej przedwcześnie zakończył swą piłkarską karierę z powodu wady serca) i Stefana Gabrysiaka (powrót do poznańskiej Warty), mimo że do Mielca jako trener wrócił Michał Matyas, zaczęła swój szósty w historii drugoligowy sezon nie najlepiej. Po czterech kolejkach miała na koncie zaledwie 3 punkty (na wyjeździe 2-3 z Dębem Katowice i 1-1 ze Śląskiem Wrocław, u siebie 0-2 z Szombierkami Bytom i 2-0 z Polonią Bydgoszcz), zaś słynący zawsze ze stawiania ciężkich warunków zespół z Górnego Śląska, zdobył o jeden punkt więcej. Stalowcy w tym spotkaniu zagrali niezwykle ofiarnie i pomysłowo, lecz mieli pecha. To gospodarze już po 7 minutach cieszyli ze zdobycia bramki (część źródeł przypisuje tego gola jako samobójczego bramkarzowi Mysiakowi, gdyż po odbiciu od poprzeczki futbolówka trafiła w jego ręce, by za chwilę znaleźć się w siatce), mimo że to naszym graczom piłka chodziła od nogi do nogi, a na bramkę Apostela oddali grad strzałów (m.in. Czylok w 23 minucie obok słupka, Gazda trzy minuty później wprost w miejscowego golkipera).
Po ostrej reprymendzie trenera Matyasa w szatni w przerwie meczu, w drugich 45 minutach Stalowcy zaatakowali jeszcze śmielej. Biało-niebiescy stworzyli sporo akcji, z których mogło paść wyrównanie. Wpierw w 53. minucie Kapuściński chybił o kilka centymetrów, następnie wprowadzony po przerwie za Kleszcza Płaneta oddał atomowy strzał na bramkę gliwiczan. Dość długo ten napór mielczan nie przynosił spodziewanych korzyści, a sama gra się troszkę wyrównała. Nadeszła wreszcie 86. minuta gry. Rajd lewą stroną rozpoczął Harężlak, a następnie posłał centrę na środek do Gazdy. Ten przerzucił piłkę nad Apostelem, a nadbiegający z drugiej strony Rajmund Kapuściński, będąc tuż przed linią bramkową wpakował ją do siatki Piasta. Relacjonujący w śląskiej prasie ten drugoligowy mecz miejscowi dziennikarze, zgodnie oświadczyli po meczu, że stojącego na tak dobrym poziomie spotkania nie było jeszcze tej jesieni w ich regionie. Bardzo dobrze tego dnia spisywała się mielecka defensywa na czele z Opiełką i niezwykle skutecznym w swych poczynaniach Królem.
09.09.1962 – Gliwice, 5. kolejka 2. Ligi, Piast Gliwice – Stal Mielec 1-1 (1-0)
Sędziował: Składzień (Kraków) Widzów: 4.000
Piast: Apostel – Chrobok, Urbańczyk, Heller, Mielnik, Majka, Koszera, Janowski, Koronowski, Dera, Stach Trener: H.Skolik
Stal: Mysiak – Opiełka, Król, Rachwał, Budek, Gazda, Czylok, Kleszcz (46 Płaneta), Lupa, Harężlak, Kapuściński Trener: M.Matyas
Bramki: Stach 7 – Kapuściński 86 min.
Bilanse ligowe Stali z rywalem z Gliwic na dwóch najwyższych poziomach rozgrywkowych wyglądają następująco: w ekstraklasie obie ekipy zmierzyły się 7 razy (1 zwycięstwo Stali, 2 remisy, 4 porażki; bramki: 5-13), w 2. lidze rywalizowano 12 razy, w tym 1 mecz powtórzono z powodu błędu sędziego (4 zwycięstwa Stali, 3 remisy, 5 porażek, bramki: 15-17). W Pucharze Polski Stal zagrała z Piastem czterokrotnie (4 porażki, bramki: 1-7 /karne 3-4/).
Leszek Śledziona