Tak jak to już z historią jest – są w niej wydarzenia bardzo miłe, szczególne, napawające dumą, ale są również przykre, smutne, a czasem i symboliczne. Taki jest również przekrój naszych meczów ze Śląskiem Wrocław, z którym w sobotę rywalizować będziemy po raz 45. w lidze. Z tym rywalem wygrywaliśmy w wielkim stylu (5:0 w 1974 roku), ale również potrafiliśmy przegrać wysoko, chociażby nasz ostatni – na 24 lata przerwy – mecz w ekstraklasie.
Do tej pory oba zespoły zmierzyły się w lidze 44 razy. Lepszy bilans ma nasz najbliższy rywal, który wygrał 17 ligowych spotkań. Z kolei Stal Mielec ze Śląskiem Wrocław wygrała czternaście razy, a trzynaście razy padał remis. W ligowych bramkach (licząc wszystkie mecze) również mamy remis: 50-50. Pierwszy mecz obu drużyn został rozegrany w 1962 roku, a ostatni w maju 2021 roku.
Dla historii naszego klubu na pewno ważny był sezon 1969/70, w którym Stal i Śląsk rywalizowały awans do pierwszej ligi (dzisiejszej ekstraklasy). Pierwszy mecz w tamtym sezonie wygrali mielczanie, pokonując Śląsk 3:0. Bramki zdobyli Edward Maleńki, Włodzimierz Gąsior i Henryk Kasperczak.
W Śląsku grali wówczas późniejsi, wybitni reprezentanci Polski: Jan Tomaszewski oraz Lesław Ćmikiewicz. Tomaszewski ze Śląska przeszedł do Legii, a w 1972 roku do ŁKS-u. W Łodzi rozegrał najlepsze lata, a w 1973 roku zatrzymał Anglię na Wembley. Ćmikiewicz też opuścił Śląsk w 1970 roku i przeszedł do Legii skąd również trafił do kadry.
W sezonie 1969/70 na finiszu Śląsk przegrał z Górnikiem i Uranią i odpadł z walki o powrót do I ligi. Stal awansowała z 2. miejsca, a z 1 miejsca wszedł ROW Rybnik.
Śląsk na dołączenie do najwyższej klasy rozgrywkowej musiał czekać ostatecznie jeszcze trzy lata. W sezonie 1973/74, jako beniaminek ligi, otrzymał surową lekcję od świeżo upieczonego mistrza Polski – Stali Mielec. O ile na naszym stadionie Śląsk przegrał tylko 0:1, to kilka miesięcy później u siebie musiał przyjąć aż pięć goli. Nasza drużyna wygrała bowiem 5:0.
– Śląsk to była drużyna, która jakoś wyjątkowo nam leżała. Również ich styl gry nam pasował. To był zespół techniczny, lubiący grać otwartą piłkę, też z kilkoma naprawdę znakomitymi zawodnikami, jak Władysław Żmuda, czy Tadeusz Pawłowski – wspomina Krzysztof Rześny, jedna z największych legend naszego klubu, mistrz Polski z 1973 i 1976 roku.
Wrocławianie byli jednak pojętnymi uczniami i bardzo szybko doszlusowali do ścisłej czołówki – w 1976 roku wygrali Puchar Polski (w finale pokonali Stal Mielec), a rok później zostali mistrzami Polski.
Wracając jednak na chwilę do 1976 roku i porażki ze Śląskiem w finale Pucharu Polski. Jak się miało okazać, dla Stali ta porażka podziałała jak przysłowiowa płachta na byka i to co nie udało się zdobyć w pucharze, nasza drużyna odrobiła w lidze.
Pozycji wyjściowej wcale nie miała jednak łatwej. Traciła cztery punkty do liderującej drużyny z Tychów oraz dwa do broniącego tytułu Ruchu Chorzów. – Rzuciliśmy wszystkie siły na ligę, czuliśmy, że ta końcówka sezonu może jeszcze należeć do nas – podkreśla Krzysztof Rześny.
Tak się rzeczywiście stało – Stal miała piorunującą końcówkę sezonu, minęła wszystkich rywali i ponad miesiąc po przegranej w finale Pucharu Polski, świętowała drugie mistrzostwo Polski.
W kolejnych latach wielokrotnie rywalizowaliśmy ze Śląskiem Wrocław. I jak to w piłce bywa – raz to my mieliśmy lepszy czas, a raz to nasi rywale wiedli prym. Śląsk w połowie lat 90-tych był zresztą dla nas przeciwnikiem symbolicznym – to z tą drużyną przegraliśmy nasz ostatni mecz przed spadkiem w sezonie 1995/96. Przez całe 24 lata był to nasz ostatni mecz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
W czerwcu 1996 roku na wyjeździe Stal przegrała 1:4, a w bramce naszego zespołu zagrał Krzysztof Petrykowski, który wówczas zastąpił Bogusława Wyparło. Bramkę dla nas zdobył Daniel Konopelski.
Najnowsza historia to dwa mecze z ubiegłego sezonu i dwa remisy – 0:0 w Mielcu i pamiętne 1:1 we Wrocławiu.
Początek meczu Śląsk Wrocław – PGE FKS Stal Mielec w sobotę o godzinie 15:00. Transmisja w Canal+Sport.